sobota, 21 listopada 2015

Oddaje.

Próbuje się z Tobą,
sobą podzielić.
Staram się,
mimo, że zostało
mnie już tak niewiele.
Zagryzam wargi,
strach na moment mnie
paraliżuje, ale pomimo to
siłą odrywam kawałek
siebie i wręczam go Tobie.
Z nadzieją w oczach
oczekuje, że nie zmarnujesz
wydartej części,
że zaopiekujesz się nią,
otulisz, naznaczysz sobą.
Podjęłam ogromne ryzyko,
bo przecież może mnie
w końcu zabraknąć.
Bo przecież w końcu
mogę zniknąć.

czwartek, 19 listopada 2015

Chaos.

Rozsypka.
Bałagan.
Chaos
.
W jej głowie,
w jej ciele.
Ruina, do której
wciąż zawiewa wiatr.
Wybite okna, wywarzone
drzwi,
liście błądzące dookoła,
szukające cienia duszy.

Cisza.
Echo.
Pustka.

Zdradzieckie szepty
podejmujące kolejne,
złe decyzje.

Stop.
Nieporządek w chaosie.

piątek, 13 listopada 2015

Uciekam.

Uciekam.
Przed Tobą.
Przed Sobą.
Przed Nami.
Przed zaangażowaniem,
wspólnym dzieleniem
łóżka i spaniem.
Uciekam od Ciebie,
chowam się w swój
kąt, zakopuje
w kołdrze
i staram się nie pamiętać
zapachu Twoich perfum,
dotyku Twoich rąk,
oraz warg.
Uciekam w zakamarki
swojego rozsądku
zamykając drogę
szczęściu,
zamykając drogę Tobie.

środa, 11 listopada 2015

Styk.

Dotyk.
Delikatnie muśnięcie,
czułość opakowana
w opuszkach palców,
w zakończeniach nerwowych,
odbierających bodziec.
Tkliwy, trywialny gest,
powodujący dreszcz.
Tak niewiele,
a zarazem wszystko.

poniedziałek, 9 listopada 2015

Bezimienny.

Pragnienie posiadania
jej spalało mnie od środka.
Pożądanie,
które wzmagało się
za każdym razem,
gdy patrzyłem na nią -
jej idealny uśmiech,
oczy, sylwetkę.
Płonąłem, gdy tylko
otwierała usta,
gdy delikatnie, nieświadomie
oblizywały wargi.
Przebywanie w jej
towarzystwie było najcudowniejszą
katorgą na świecie.
W mojej głowie panoszyły się
obrazy - mnie, jej,
nas, nagich, spoconych,
objętych namiętnym uściskiem.
W rzeczywistości,
nawet nie znała
mojego imienia..

czwartek, 5 listopada 2015

Definicja.

Zawsze potrafi mnie rozśmieszyć,
myślę, że to jedna z jej największych zalet.
Nie mieszkamy już w jednym mieście,
ale nasza przyjaźń wciąż trwa.
Nie ma dnia żebyśmy do siebie nie zadzwoniły,
a gdy zdarzy się, że nie mogłyśmy porozmawiać,
czuje ogromną pustkę.
To ona w momencie, gdy jęczę,
że życie jest beznadziejne
i nic mi się nie chce, krzyczy na mnie
i każe mi się wziąć w garść.
To do niej mogę zadzwonić o 3 nad ranem pijana,
z płaczem, że miłość mojego życia dawno odeszła.
To z nią mogę rozmawiać godzinami
lub milczeć godzinami.
Jest szczera, wrażliwa, pełna życia.
Jest moją bratnią duszą.
Najlepszymi cechami oprócz tego,
że potrafi mnie rozśmieszyć jest właśnie szczerość,
dobroć serca i wariactwo, które dopełnia moje.
Nic nie jest w stanie opisać tego jak wspaniałą jest osobą.
Idealna przyjaźń?
Idealna przyjaciółka?
Chcecie znać moją definicję? 

Osoba, która akceptuje wszystkie
Twoje wady i zalety, osoba,
która nie boi się Twojego szaleństwa
i wariactwa, która dumnie się do Ciebie przyznaje,
dumnie kroczy obok Ciebie.
Jest z Tobą na dobre i na złe.
Jest Twoją osobą, kimś kto nigdy w Ciebie nie zwątpi,
ale nakrzyczy kiedy trzeba i nie będzie Ci słodzić.
Nawet jeśli cały świat będzie przeciwko Tobie
ona stanie i wskaże mu środkowy palec.
To jest moja definicja idealnej przyjaciółki i idealnej przyjaźni

+wygrana w konkursie, dzielę się :3

środa, 4 listopada 2015

Gotowanie.?

Posadził mnie na blacie
władczo, szybko,
zdążyłam tylko jęknąć,
gdy wpił swoje usta w moje.
Namiętność z jaką mnie pocałował
zapewne zbiłaby mnie z nóg,
gdybym tylko stała.
Moja koszulka już dawno
leżała na podładze,
a jego silne, szorstkie dłonie
pieściły moją skórę.
Doprowadzał mnie do szaleństwa
wargami, które błądziły wokół
moich sutków.
Wbiłam paznokcie w jego
cudownie umięśnione plecy
i jeszcze raz z rozkoszy jęknęłam.
Odsunął się tak, by widzieć
moją twarz, zagryzłam wargę
i przekornie się uśmiechnęłam,
zobaczyłam błysk w jego oczach.
Znak.
Nie czekał dłużej i wziął mnie na blacie,
tak jak tego chciałam -
chyba w końcu polubię gotowanie.

poniedziałek, 2 listopada 2015

Bez C.

Zawsze, gdy budzę
się w nocy jesteś obok.
Czuję ciepło Twojego ciała,
widzę jak Twoja klatka
piersiowa unosi się i opada.
Patrzę na Ciebie jeszcze
zaspanymi oczami, by
po chwili wtulić się w ten tors,
który obserwowałam i zaciągnąć
się Twoim zapachem.
Zamykam oczy i dociera
do mnie, że już nie pamiętam
jak to jest bez Ciebie.

środa, 28 października 2015

Chciala..

Czy chciałabym żebyś
mnie dotknął?
Czy chciałabym przez
jedną, jedyną sekundę
znów poczuć Twoje szorstkie
dłonie na swojej gładkiej skórze?
Czy chciałabym poczuć Twój
oddech na moim ciele?
Czy chciałabym byś musnął
moje wargi?
Czy chciałabym byś był?
Czy chciałabym przez chwilę
kogoś, kto mnie zna?
Kto wie co jest w stanie
mnie rozśmieszyć,a co
doprowadzić do furii?

Chciałabym..
Ostatni raz.

wtorek, 27 października 2015

Jak?

Zastanawiasz się jak to
było kiedyś?
Tak, tam daleko,
dawniej, gdzie człowiek
człowiekowi.
Gdzie nie było telefonów,
komputerów,
gdzie ktoś potrafił siedzieć
przy dopalającej świeczce
i pisać list do ukochanej.
Biegł w deszczu na pocztę,
nadawał, wysyłał.
W liście wyznawał
miłość, pisał, że kocha.
A potem?
Potem czekał, czekał.
Ile?
To były tygodnie, a nawet
miesiące niewiedzy.
Czy odpisała koślawo,
pośpiesznie, że ona też?
Czy może wyrzuciła list,
udając, że nigdy się to nie zdarzyło?

Jak to jest czekać wytrwale,
tak naprawdę z sercem w dłoni,
ociekającym krwią i bijącym tylko
dla niej, na dwa słowa, dziewięć liter?

środa, 14 października 2015

Suknia.

Mój pociąg zatrzymał się
na stacji, grzecznie
czekałem, aż wszyscy
zabiorą swój bagaż i wyjdą.
Nie lubiłem się śpieszyć,
przepychać, w końcu
wszyscy pędzili do swoich
bliskich, ukochanych,
a ja?

Samotność zawsze jest
dojmująca, ale nie powinna
wtedy, gdy się ją wybiera.
A ja ją właśnie wybrałem.

Widzicie, kiedyś gdy wracałem
tym pociągiem
czekała na mnie osobliwa dama
w czerwonej sukni -
wynegocjowałem czerwień,
gdyż w czerni wyglądała
na jeszcze chudszą i drobniejszą
niż była, ona zaś, by mi
dokuczyć wybierała jeszcze
czarny, duży kapelusz.
Uwielbiałem to uczucie,
że to właśnie Ona czeka
na mnie na stacji.

Znacie morał tej
bajki, mężczyzna
w pewnym momencie
uważa, że posiadł kobietę
w pełni, a wtedy Ona wymyka mu
się z rąk.
Także powoli, samotny
z bagażem przemierzam
stacje w nadziei, że jeszcze
kiedyś ujrzę kątem oka
skrawek czerwonej sukni.

sobota, 10 października 2015

Fakty.

Przypadkiem.
Spotkaliśmy się przypadkiem.
Bez planowania,
bez komplikacji.
Ani ja, a ni Ty -
żadne z Nas o sobie nie wiedziało.
Żadne z Nas nie miało siebie
w planach.
Najgorzej.
Bo gdybym miała
Ciebie w planach,
wiedziałabym jak się
zachować,
wiedziałabym, że właśnie
Ciebie chcę, a tak?
Dowiaduje się po fakcie.
Po bardzo męczącym fakcie.

piątek, 2 października 2015

Narkotyk.

Skulona leżała na łóżku
w jego ulubionej koszuli.
Jego zapach obezwładniał
jej kruche ciało.
Zaciągała się nim
niczym narkoman ostatnią
dawką.
Już teraz wiedziała jak
czuję się człowiek uzależniony,
znała każdy objaw,
każdą drobnostkę z tym związaną.
Widziała jak to jest bez przyjęcia
narkotyku.
Nie było go tylko chwilę,
a czuła ból w całym ciele,
drgawki, pustkę okalającą
serce i strach.
Obawę, że więcej już
go nie zasmakuje.
Drzwi się uchyliły,
ciemność rozświetlił blask.
Poczuła jak łóżko się ugina
od jego ciężaru,
jak jego ciepłe dłonie
otulają jej ciało.
Intensywny zapach perfum
dotarł do jej nosa.
Kolejna doza narkotyku,
jego usta musnęły jej szyję,
odwróciła się do niego
i poprosiła, by nigdzie nie odchodził,
zobaczył, że ma na sobie jego koszulę,
ponownie blask oświetlił mrok.

wtorek, 29 września 2015

Zmora

Nikt nigdy nie sądził,że będzie to,
aż tak ciężkie.
Nikt nigdy nie przypuszczał,
że będzie wymagało to tyle
czasu i poświecenia.
Nikt nigdy nie spodziewał
się takiej walki.
Walki na śmierć i życie -
dosłownie.
Do upadłego, każdego
dnia, gdy tylko każdy z nas
otworzy swoje oczy
i ujrzy świt.
Budzimy się, wstajemy
i zmagamy się z rzeczywistością -
zmorą każdego człowieka.

piątek, 25 września 2015

Ona i On.

Uwielbiała czuć na
sobie jego ciepły oddech.
Bliskość, która otulała
ją niczym koc
w jesienny, deszczowy dzień.
Uwielbiała jego duże, silne
dłonie będące kołem ratunkowym
w pochmurne dni.
Jego usta, które smakowały
jak najlepszy deser podany
w pięciogwiazdkowej restauracji.
Był jej opoką i ostoją.
Oazą, z której zawsze mogła
skorzystać.
Wtulała się w niego i zapominała
o brutalnej rzeczywistości,
o tym, że tam, gdzie za oknem
jest świat, który biegnie swoim
torem.
Dla niej czas się zatrzymywał.
Był jej, a w jego oczach
widziała, że ona jest jego.
Magia.

czwartek, 10 września 2015

Jesien.

Liście już z drzew opadły,
złotem okryła się trawa.
Wiatr kołysze opustoszałymi
gałęziami, chmury
powoli zakrywają słońce.
Chłodnawe powietrze
stuka do szczelnie zamkniętych
okien, do ludzi otulonych
kocem.
Cichutko skrada się
jesień.
Lekko kołysząc swoją
suknią penetruje pobliskie
okolice
czule odbierając lecie
koronę.

środa, 9 września 2015

Dozywocie.

Gdyby można było zgłaszać na policję
przestępstwa miłosne,
oskarżyłabym Cię.
Stanęłabym przed
sądem z dumnie uniesioną
głową i wyznała
wszystko pod przysięgą.
To jak mnie w sobie rozkochałeś,
jak kawałek po kawałku
brałeś jak swoją.
Jak w końcu zatopiłeś
łapy na moim sercu.
Jak je wyrwałeś i sponiewierałeś.
Jak odarłeś z godności
i poczucia wartości.
A na koniec pozostawiłeś.
To nie była zbrodnia idealna,
pozostawiłeś mnóstwo śladów.
Na mnie, na sobie, obok nas.
Tak, więc mój drogi
przed sądem żądałabym
dożywocia, bez możliwości
wcześniejszego zwolnienia

poniedziałek, 7 września 2015

Tak sadze.

Chyba za bardzo przyzwyczaiłem
się do jej ciała,
do obecności tej kruchej
istoty obok mnie.
Przewracałem się z boku
na bok,
na parapecie pozostawiła
książkę i swoje okulary,
uwielbiałem patrzeć jak czyta,
jak skupiona przerzuca kartki,
w jej oczach odgrywały się
wszystkie sceny z lektury,
którą pochłaniała.
Patrzyłem w sufit, dotarło
do mnie jak wiele w niej
uwielbiam.
Świtało, gdy usłyszałem otwierające
się drzwi, zamknąłem oczy
udając, że śpię.
Przemknęła cichutko
przez kuchnię, wstawiła wodę
na herbatę i pobiegła
do łazienki.
Gdy usłyszałem wodę,
wstałem i zakradłem się
do niej.
Była blada, delikatna, ale w jej
oczach zatańczyły iskry.
Wtuliłem się w nią
i wyszeptałem,
że położyłem dodatkowy koc
na prześcieradło
i wyjąłem jej ciepłe ciapcie,
które ubóstwiała.
Wiedziałem jak bardzo
potrzebuje, by ktoś zadbał
o nią, gdy przychodzi jesień.
Zabrałem ją do łóżka,
otuliłem swoim ciepłem/

środa, 2 września 2015

Amor.

Była kobietą upadłą,
trafioną nieszczęsną
strzałą amora.
Nie potrafiła jej wyjąć,
odciąć, wyrwać.
To zabawne - bała
się otwartej rany, postrzępionej,
gdzie przecież podoba tkwiła
w miejscu jej serca już od tak dawna.

Kobieta upadła,
nie ważne jak cierpi,
zawsze będzie kochać
obiekt swojego bólu.

czwartek, 27 sierpnia 2015

Znienacka.

Nie pamiętam już wielu
rzeczy.
Ledwo w głowie mogę
przywołać obraz jego twarzy,
nie pamiętam już jak brzmi
jego głos.
Gdzieś jeszcze mam w podświadomości
to jak się poruszał, lub śmiał.
Ale nie jestem w stanie
sobie na siłę przypomnieć,
jaki zapach miały jego
perfumy albo jaki dokładnie
kolor osiągały jego oczy.

Są dni kiedy pamiętam wszystko.
Wystarczy coś, co poruszy
jakąś ukrytą we mnie
strunę i pamięć
wraca.
Ból również.

środa, 26 sierpnia 2015

Najgorzej.

Prawdziwa miłość?
Gdy się zacznie
powinna trwać wieki,
powinna ciągle płonąć
żywym ogniem
i penetrować zainfekowane
organizmy.
Powinna panoszyć się
w krwiobiegu,
niszczyć i poniewierać.
Ale obie osoby, nie tylko
jedną.
Nie powinna być połowiczna,
podzielona, rozdarta.
Najgorsze jest to,
że ona trwa
niezależnie od tego czy
osoby, które połączyła,
związała i spenetrowała
nadal ze sobą są.

wtorek, 25 sierpnia 2015

Stracony.

Wiedziała, że pragnę jej
jak nigdy nie pragnąłem żadnej
kobiety w swoim życiu.
Robiła to specjalnie.
Właśnie siedziała na
przeciwko mnie w kusej sukience,
która ukrywała tylko najbardziej
ponętne części jej ciała,
kusząc i zmuszają mężczyznę
do wyobrażania sobie
tej kotki, nagiej i spragnionej
w białej, pomiętej pościeli.
Zagryzła właśnie pełną,
krwistą wargę, a ja poczułem
swój wzwód.
Niedobrze.
Smukłą dłonią potarła swoją
niewyobrażalnie długą szyję,
ileż bym dał, by wbić zęby
w tę cienką, pulsującą
skórę..
Jej duże oczy spoczęły
na mnie i wiedziałem,
że zatraciłem się w tym
bursztynowym morzu przyjemności.
Uśmiechnęła się,
a ja zostałem stracony.

niedziela, 16 sierpnia 2015

One.

Nieustannie myśli kłębią się w głowie.
Łomoczą, obijają się korę,
penetrują powoli półkule.
Zdradzieckie, pełne wątpliwości
prześlizgują się przez szpary
podświadomości.
Atakują niczym sępy,
znienacka, gdy ofiara
na moment spuszcza je z oczu.
Trafiają w czułe punkty, oplatają
dawne obrazy,
przywołują diabelskie wspomnienia,
sprawiając, że serce umiera.

sobota, 15 sierpnia 2015

Po co?

Nagle okazuje się, że
tylko jego puls pasował
idealnie do jej.
Że tylko jego ręce potrafiły
idealnie wpasować się w jej ciało.
Że tylko jego pocałunki
zwalały ją z nóg,
że tylko jego pragnęła dotykać.
Okazuje się, że oddała całą swoją
miłość i nie jest w stanie obdarzyć
już żadnym uczuciem nikogo.

Więc po co ma serce?
Po to by pękało za każdym
razem, gdy uświadomi
sobie, że już nigdy nie będzie
z tym , którego naprawdę kocha?

Okazuje się, że czas wcale
nie leczy ran,
nie ważne ile go upłynie,
jej serce nieustannie bije
tylko dla niego.

środa, 12 sierpnia 2015

Ruina.

I nie potrafiła skupić swoich
myśli na niczym innym,
nie potrafiła rozmawiać,
śmiać się, zabawiać.
Nie potrafiła nie tęsknić
i nie tworzyć scenariuszy w swojej głowie.
Jedyne co potrafiła
to myśleć o nim,
o jego dłoniach na swoim ciele,
o ustach wypalających
ścieżkę podniecenia.
O tym jak ją znaczył.
Próbowała się go pozbyć,
ale on zawsze potrafił znaleźć
do niej drogę,
zawsze umiał sprawić, że jej
nogi uginały się jak z waty.

I nagle wiesz, że to miłość
bo niszczy Cię doszczętnie,
równa z ziemią
i sprawia, że nie jesteś
już taka sama.

poniedziałek, 10 sierpnia 2015

Polwiecze.

Kim jestem ? To nieistotne, już nie. 
Jestem stary, zniedołężniały.
Co raz większe trudności sprawia mi
wstawanie z łóżka, 
jeśli mam być szczery nienawidzę tego robić od lat.
Moje życie było piękne tylko przez dwa miesiące
i to dekady temu. 
Byłem głupcem, ale kochałem.
W niedzielne wieczory, siadam na werandzie,
otwieram pudełko , 
które jest równie stare jak ja i czytam. 
Zastanawiacie się zapewne co jest w tym pudełku
i co taki zgrzybiały dziad może czytać?
Otóż jak już wspomniałem wcześniej kochałem.
50 lat temu poznałem miłość swojego życia. 
Miłość, która codziennie przez dwa miesiące
pisała do mnie listy. Mam je. 
Są zżółknięte, ale nadal widnieje na nich jej
charakter pisma, czasem wydaje mi się,
że czuję jej zapach. Idiotyzm? 
Idiotyzmem było pozwolić jej odejść.
Wzdycham i wspominam każdej niedzieli. 
Poznaliśmy się w wakacje – ona wysoka, piękna, 
szczupła wręcz wychudzona brunetka o dużych, 
bursztynowych oczach – ja? 
Oczywiście najprzystojniejszy mięśniak na całej plaży.. 
Wystarczyło, że spojrzałem w te roziskrzone oczy,
w te dwie piękne kule i byłem stracony. 
Chcecie zapewne wiedzieć jak to się stało, jak się poznaliśmy , 
chcecie znać całą historię od A do Z, 
ale prawda jest taka, że to nie jest ważne, to trywialne. 
Kochała mnie całym serce, udowadniała mi to każdego dnia,
nie wiedziałem, że pisała do mnie listy. 
Dała mi w dniu, w którym z nią zerwałem – 
wydawało mi się, że życie jest zbyt krótkie na jedną kobietę.
Po kilku miesiącach okazało się, że ona jest jedyną kobietą. 
Jedyną , która mnie bawiła, która śmiała się
jak nikt nigdy, która płakała na filmach i ratowała owady, 
których nie znosiła. 
Próbowałem ją znaleźć, myślałem sobie,
że skoro jesteśmy sobie pisani to prędzej czy 
później ją spotkam, powiem jak bardzo moje głupie serce ją kocha.
Spotkałem ją - gdy spacerowała z innym,
a na jej palcu widniała obrączka.
Była idealna. 
A ja?
Niestrudzenie od 50 lat czytam listy, 
w nadziei, że jeszcze kiedyś 
posmakuje jej karminowych ust.

czwartek, 6 sierpnia 2015

Wiecej.

Gdzieś jeszcze czuje zapach jego perfum.
Delikatnie panoszą się wokół mnie.
Czasem są tak intensywne, iż
czuje jakby stał tuż obok mnie.
Kolejna fatamorgana.
Kolejne złudzenie niszczące
mój spokój.
Mimo wszystko zaciągam się
jak narkoman i błagam
o więcej..

wtorek, 4 sierpnia 2015

Breathe.

Oddycham.
To ważne, by każdego
dnia wziąć kilka głębszych wdechów.
To ważne, by przez jedną
chwilę zapomnieć
o ścisku w klatce piersiowej.
Może i jest to chwilowa
ulga, ale za to jak piękna.
Więc oddycham.
Codziennie zamykam oczy
i zapominam.

A jeśli to nie pomaga
upijam się do nieprzytomności.

poniedziałek, 3 sierpnia 2015

Nie wazne.

Nie ważne jak głęboko
zakopie w sobie wspomnienie
o Tobie.
Nie ważne ile razy wmówi sobie,
że potrafię bez Ciebie żyć.
Nie ważne jak często będę
się uśmiechać.
Nie ważne będzie to,
iż wmówię sobie,
że Cię nienawidzę.
To wszystko jest nie ważne,
nieistotne, bez sensu -
ponieważ zawsze wracasz,
w najmniej spodziewanym
momencie penetrujesz moje
myśli, ciało, sny, marzenia.
Nie potrafię Cię wypielić -
wspomnienia o Tobie
zabijają mnie codziennie...

piątek, 17 lipca 2015

Stop.

Przestałam się bać.
Przestałam wymagać od siebie
więcej, niż jest to możliwe.
Zaczęłam wierzyć w to,
że się uda.
Patrzę w lustro i już nie widzę
tej przestraszonej, wychudzonej
dziewczynki.
Widzę pewną siebie kobietę,
która jest w stanie każdego dnia
walczyć o swoje.
Która codziennie realizuje swoje
marzenia.
Nie jestem idealna, nigdy
nie będę, ale w swoich
oczach za taką uchodzę.
Przestałam się bać.

środa, 8 lipca 2015

Kłamstwo.

Leże obok Ciebie,
patrzę jak Twoja klatka
piersiowa unosi się i opada.
Jak naturalnie wyglądasz w moim
łóżku.
Jakieś ciepłe uczucie oblało
moje skołatane serce.
Wiem, że nie powinnam,
ale powoli zaczynam snuć plany,
to źle prawda?- pytam Ciebie
w moich myślach.
Przecież, gdy tylko się obudzisz
pocałujesz mnie jak zwykle
i uciekniesz do swojej
codzienności.
Łączy nas tylko namiętność-
obiecałam sobie, że to będzie
tylko to.
Jak zwykle się oszukałam.

wtorek, 7 lipca 2015

Standard.


- I pocałowałem ją i przynajmniej na chwilę ten pocałunek mnie odmienił i przynajmniej na chwilę ona i ja byliśmy zakochani.
- A potem to spierdoliłeś?
- No.

niedziela, 5 lipca 2015

List.

05.07

To już ostatni list jaki napisze do Ciebie.
Ostatni raz myślę dziś o Tobie.
O Twoich ustach na moim ciele,
o dłoniach tak idealnie wpalających się
w zagłębienia tylko Tobie znane.
Ostatni raz dziś pragnę byś wziął
mnie w ramiona, bo tylko
Twoje wargi cudownie komponowały
się z moimi.
Tylko Ty potrafiłeś sprawić, że
szczerze się uśmiechałam i śmiałam
z życiowych tragedii.
Tylko Ty nikt więcej.
To przez Ciebie nie jestem w stanie
już nikomu ofiarować miłości,
bo cały zapas poświęciłam Tobie.
Kocham Cię i nienawidzę jednocześnie.
Do tej pory nie wiem co jest
gorsze.

Twoja na zawsze.


sobota, 27 czerwca 2015

Jestes?

Chciałam zapytać,
czy czujesz moje serce?
Czy czujesz jak pulsuje
w Twojej dłoni,
jak skurcza się
i rozkurcza?

Bo ja czuję ciepło
Twojej dłoni,
czuje delikatny ścisk,
to jak Twoje palce
oplatają mój drobny,
poniszczony organ.

Jeden ruch i możesz
mnie zabić.
Jeden ruch i zniszczysz
mięsień, który tak zachłannie
pompuje krew.

Czy czujesz moje
zaufanie?

Czy jesteś w stanie,
mnie nie zabić?

czwartek, 25 czerwca 2015

And?

Intensywnie o nim rozmyślała
siedząc na kanapie i popijając
kakao.
Dawno nikt nie wdarł
się tak do jej umysłu.
Jasne, była mowa o chwilowych
zauroczeniach,
ale co w momencie, gdy
wszystko zaczyna się od głowy.
Nie twierdziła, że jego ciało
jej nie pociąga, ale sposób w jaki
patrzył na nią pod czas rozmowy
sprawiał, że czuła się ważna.


Po raz kolejny łapał się
na tym, że przypomina sobie
kolor jej oczu.
To jaka była bezpośrednia
i szczera w całej ich relacji.
Nie udawała kogoś kim
nie jest.
Pociągała go nie tylko
jej fizyczność, ale również
to co miał do zaoferowania
jej mózg, a miał naprawdę dużo.
Przeczesał włosy, złapał kurtkę
i wybiegł z domu.

Droga prowadząca do niej.
Najniebezpieczniejsze relacje-
te rozpoczęte od myśli,
zdania, głowy...

środa, 24 czerwca 2015

Zapach.

Ton różanych perfum
wciąż unosił się w mojej
sypialni.
Łapałem się na tym,
że wchodzę tam po prostu,
bez żadnego konkretnego
powodu i wdycham jej zapach.
Pozamykałem wszystkie okna,
by zatrzymać w tej sypialni
chociaż cząstkę jej samej.
Gdzieś w mojej pościeli
są jeszcze jej włosy.
Powoli przestaje pamiętać
dotyk jej ust i rąk na moim
ciele.
To bolesne, że pozostało
mi tylko czekać, aż jej
kuszący zapach również
zaniknie..

wtorek, 23 czerwca 2015

Wyobrazenie.

I nie potrafię przestań o nim myśleć.
On po prostu jest - w mojej głowie,
moich fantazjach i wyobrażeniach.
Łapię się na tym, że po prostu
siedzę i przegryzam wargę.
Te wszystkie obrazy są pruderyjne
i nie powinnam w ogóle dopuszczać
ich do siebie.
Ale on jest jedną, wielką tajemnicą.
Jest zagadką, która kusi i nęci.
Boję się, że gdyby mnie dotknął
spłonęłabym.

A uwierzcie płonę w moich
wyobrażeniach...

wtorek, 16 czerwca 2015

Ucieklam.

Burza.
Nie tylko szalejąca na dworze.
Szalejąca we mnie, w nim,
w nas.
Przemoczeni do suchej nitki,
wpadliśmy do mieszkania.
Ciemność, jego usta na mojej
szyi,
sukienka przyklejona do ciała,
jego ręce zmysłowo toczące się
po ciele.
Sypialnia, krople deszczu spływające
na podłogę, buty rzucone w kąt.
Namiętność pulsująca w krwi.
Odwrócił mnie tyłem do siebie,
oparłam się o ścianę niezdolna
utrzymać się na nogach.
Powoli rozpinał zamek mojej sukienki,
a ja próbowałam złapać oddech.
Jego oddech na moim karku, ciepło
doprowadzające mnie do szału.
Sukienka upadła na ziemię,
jego dłoń dotknęła mojej nagiej, rozgrzanej
skóry.
Syk, który wydobył się z jego gardła
obezwładnił moje komórki.
Czułam jego wzwód na swoim tyłku,
gdy jego usta składały obietnicę na każdym
zakamarku mojego jestestwa.
Spojrzałam na niego, moje oczy, jego
oczy, oddechy zlane w jedno.
Pocałunek, zostałam stracona.
Rzuciłam go na łóżko,
grzmot za oknem.
Pioruny przeszywające zakończenia
nerwowe.
Moje dłonie na jego torsie, wargi pieszczące
kogoś, kto przez jedną chwilę należy do mnie.
Wgryzł się w moją szyję, nie pozwolił mi przejąć
kontroli.
To on miał posiąść mnie.
Pozbawieni resztek ubrań,
dalej zwiedzaliśmy swoje ciała,
rozgrzewał mnie i podniecał, a gdy doprowadził
mnie do ostateczności wbił się we mnie cały.
Kolejny grzmot - zagłuszył mój krzyk.
Pragnienie bycia jego.
Wchodził i wychodził z każdym ruchem wznosiłam
się na szczyt.
Ostatni pocałunek, orgazm nadszedł jak fala tsunami.
Poddałam się, wszystkie moje mięśnie były sparaliżowane,
chwilowa śmierć.
Nigdy nie pozwoliłam sobie na tak całkowite oddanie.
W mojej głowie był tylko on.
Burza za oknem nadal trwała,
gdy wkładałam swoje mokre ubranie.
Nie mogłam z nim być, mimo, że złapał mnie
za rękę, mimo, że niczego bardziej nie pragnęłam.
Burza w moim sercu nadal trwała.
Spanikowana, uciekłam.

A czy On pobiegł za mną?

piątek, 29 maja 2015

A czy prawda..?

I znów upadło na podłogę.
Znów roztrzaskało się
na milion małych kawałków.
Skrzętnie przyszyte szwy
rozkleiły się po kolejnym ciosie.
Zdruzgotana ponownie zebrała
resztki własnego serca.
Usiadła na skraju i powoli
układała je w całość.
Znów zajmie to trochę czasu,
ale czy prawdą nie jest,
że leczy on wszystko?

środa, 27 maja 2015

poniedziałek, 25 maja 2015

Spokojniej.

Oddychała spokojniej,
pewniej.
Czuła jego bliskość,
nie musiał jej dotykać,
nie musiał wodzić opuszkami
palców po jej skórze.
Wystarczył sam fakt, że
był.
Czytał książkę w drugim
pokoju, brał prysznic,
gotował obiad.
Nie musiał być tuż przy niej.
Całować jej pełnych warg,
wplatać dłonie w jej włosy.
Wystarczy, że wiedziała,
że jest,
że go sobie nie wymyśliła.

Oddychała spokojniej.

niedziela, 24 maja 2015

Powinienes..

Powinien zapukać,
powinnam otworzyć
i zastanowić się
czy pozwolić mu wejść,
zatrzasnąć drzwi,
a może zostawić go
pomiędzy.

Powinno się tak robić,
powinniśmy mieć szansę,
by się zastanowić.

Ludzie nie powinny
wchodzić z butami ot
tak w nasze życie.

Na początku dają nam
nadzieję, pozwalają wierzyć,
że odmienią nasz los.
Z jak wielkim rozczarowaniem
spotykamy się, gdy nagle
przestają się odzywać,
zrywają kontakt, ranią.

A my?
Zostajemy sami,
z otwartymi na oścież drzwiami
i przeciągiem, który smaga
nas za każdym razem, gdy
staramy się wrócić do normalności.

środa, 20 maja 2015

Postac tragiczna.

W skali od jednego do
dziesięciu jak bardzo
przytłaczający był ból?

Nie było skali,
nigdy jej nie ma.
On atakuje Cię niespodziewanie,
znienacka.
Nagle czujesz lekkie ukłucie,
które przeradza się
w przeszywający, dojmujący
cierń.
Uwiera, uraża.

Nie ważne jaką podejmiesz
decyzję -
jesteś postacią tragiczną -
wszystko skończy się
źle - nawet jeśli na początku
nic na to nie wskazuje.

wtorek, 12 maja 2015

Swiatlo.

Kiedy zgasisz światło
zapadnę się w ciemności.
Pogrążę się całkowicie
w czeluści samotności.

Kiedy zgasisz światło
zabijesz cząstkę mnie , która
jeszcze potrafi wierzyć.

Kiedy zgasisz światło,
zapomnę o wszystkim co nas
łączyło.

Kiedy zgasisz światło,
utracisz wszystko co byłam
w stanie Ci dać.

Kiedy zgasisz światło,
już nigdy nikt go nie zapali..

Więc proszę, wiem, że
tam jesteś...

poniedziałek, 11 maja 2015

Oby.


'Znajomość, która rozpoczęła się wspólnym śmiechem, musi być udana.'

sobota, 9 maja 2015

Być.

Jego dotyk na moim
nagim ciele, niczym
płatki róż - delikatny,
miękki, zdradziecki.

Pocałunek, jego wargi
muskające moje -
niebezpieczeństwo.

Zanurzam się co raz
bardziej w tej różanej
kąpieli, nie mam już
nad sobą władzy.

Naga jestem, otulona
jego czułością.
Opuszki jego palców
zostawiły ślad na moich
udach.

Słodki zapach niewinności.
Pragnienie bycia tylko
Jego - bezcenne.

środa, 29 kwietnia 2015



– Szczerze? Jestem zmęczona.
Facet roześmiał się.
– Niedługo świt – przypomniał.
Potrząsnęłam głową.

– Nie chodzi mi o takie zmęczenie.
– To o jakie?

– O takie… Takie prawdziwe, dogłębne. Takie, którego nie możesz odespać. Jestem
zmęczona… byciem.
Milczał przez dłuższą chwilę, a potem zwolnił i kątem oka dostrzegłam, że patrzy
na mnie.
– Nie okazujesz tego – powiedział.

– Nie okazuję wielu rzeczy.

Kolejne trzy kroki w absolutnej ciszy.

– To pewnie też jest męczące.
"Miałaś kiedyś tak, że obudziłaś się z naprawdę dobrego snu, więc próbowałaś znowu zasnąć? Albo złapałaś paskudną grypę i obiecałaś sobie, że będziesz bardziej doceniać codzienność, jak tylko wyzdrowiejesz? Tak się właśnie czuję. Po prostu chciałbym, żeby wszystko wróciło do normy".
"Nauczył mnie na przykład, że należy ulegać swoim pragnieniom wtedy, kiedy nadchodzą, i nic nie odkładać na później. ”

poniedziałek, 27 kwietnia 2015

Bez pukania

"Jeżeli cię pokocham, wejdź bez pukania, lecz dobrze to sobie przemyśl: Twoja dłuższa nieobecność sprawiłaby mi ból..."

sobota, 25 kwietnia 2015

Milosc.

Jak burza przychodzi
i odchodzi.
Niszczy wszystko
po drodze -
zakończenia nerwowe,
krwinki, organy, aż
dociera do sedna.
Zaciska swoje szpony
na skatowanym już
mięśniu - drwi sobie,
patrząc na cierpienie,
pokazuje środkowy palec
mózgowi, który nie potrafi
pomóc.
Ostatecznie wyrywa serce
z piersi, rzuca na ziemię.
Sprawia, że klęczysz,
że błagasz, by ból przestał
przeszywać Cię raz za razem.

Ona, tylko ta prawdziwa
potrafi tak zniszczyć...

niedziela, 19 kwietnia 2015

Jego, jego, jego..

Mimo, że nigdy się nie widzieli,
tęskniła właśnie za nim.
Wyobrażała sobie dotyk
jego dłoni na swoim ciele.
Jego głos szepczący
do ucha najgorsze sprośności.
Jego usta wiodące prym
w najdelikatniejszych
zakątkach jej skóry.
Jego ciało po swoimi rękoma.
To ja go przyciąga, ja wtapia
palce w jego włosy.
Tęskniła i wiedziała,
że to złe.
Znów zaczynała mieć nadzieję.
Znów pragnęła, by ktoś złożył
obietnicę bycia tylko jej.

piątek, 17 kwietnia 2015

Przypominam.

Pojawiasz się zawsze, gdy przestaje
tęsknić.
Zawsze, gdy szczęście rozpiera
mnie od środka.
Pojawiasz się w snach.
Burzysz moją harmonię
i spokój.
Wtedy sobie przypominam.
Przypominam, że ktoś
taki jak Ty jeszcze istnieje.

niedziela, 12 kwietnia 2015

Wiecej.

Wchodzi do mojego
pokoju.
Opiera się delikatnie o framugę drzwi.
Patrzy na mnie, zawadiacko
przegryzając dolną wargę.
Zasycha mi w gardle, gdy
przekracza próg.
Moje tętno przyśpiesza,
gdy z jej jedwabistych ramion
zsuwa się koszula.
Jestem stracony,
odgarnia potargane włosy na bok,
znów przegryza wargę.
Pełną, krwistą, moją.
Wspina się na łóżko, siada na mnie
okrakiem.
Całuje mnie w usta - mocno,
zachłannie do bólu.
Sekundowa śmierć?
Jej palce pozbawiają mnie koszulki.
Słyszę jej oddech, czuje go tuż przy
swoim uchu.
Jej język wodzi po mojej szyi,
dreszcz podniecenia przebija się
przez moje ciało.
Nagle, bez ostrzeżenia wgryza się
w nią.
Jej pełne usta całują moją klatkę,
opuszkami palców zwiedza moją skórę.
Dotykam jej nagiego, gorącego ciała.
Moje dłonie spoczywają na jej perfekcyjnej
talii, schodzę w dół na jej pośladki,
chwytam.
Widzę jak patrzy.
Odpycha moje dłonie -
bawi się ze mną.
Całuje mój tors powoli z czcią,
schodzi co raz niżej i niżej.
Podnosi delikatnie głowę, jej roziskrzone,
ogniste oczy powiedziały mi wszystko.
Całuje moje kości biodrowe.
Odpina pasek moich spodni,
zdejmuje je ze mnie.
Czuję mój wzwód na swoim udzie.
Ostatni pocałunek, umieram,
gdy jej język przesuwa się wzdłuż mojego
penisa.
Bierze go do buzi,wypuszczam powietrze.
Z każdym jej ruchem staje się twardszy,
nabrzmiały, jestem pewien, że zaraz nie wytrzymam.
A ona jakby wiedząc przerywa, patrzę na nią
zdezorientowany.
Siada na mnie i czuję jej ciepłe, mokre,
ciasne wnętrze.
Czuję jak zaciska mięśnie kegla,
jak porusza się pewnie doprowadzając
mnie do szaleństwa.
Ostatni ruch - oboje - rozpadamy
się na milion, małych kawałków.
Opada tuż obok mnie i składa
pocałunek na moich ustach -
obietnicę czegoś więcej...