wtorek, 27 grudnia 2016

Na nowo.

Nie mogłem pozwolić jej
odejść,
więc złapałem ją
za rękę i pocałowałem
z całych sił...

Wbiłem się
w jej wargi,
a ona zastygła w moich
ramionach...

Odsunąłem
się od niej,
a ona spojrzała
na mnie tylko
tymi roziskrzonymi,
bursztynowymi
oczami..
Jakby było już
za późno...

Moje serce zamarzło
na jedną chwilę..
Lecz, gdy położyła
dłoń na mojej
klatce i się uśmiechnęła..
Rozgrzane, zaczęło bić
na nowo..

poniedziałek, 26 grudnia 2016

Po..

Gdy się obudziłem,
nie było jej już
w moim łóżku..
Nie czułem bijącego
ciepła
z przeciwległej strony...
Zbliżał się
wschód słońca, a ja
przerażony pobiegłem
jej poszukać
i wtedy to się stało...

Stała tam..
Tak po prostu..
Ubrana w stanik
z aparatem w ręku
czekała, aż wzejdzie
słońce..
Obserwowałem jej
cudownie wygięte, napięte
w łuk plecy...
I uświadomiłem sobie,
że jest najbardziej
popieprzoną osobą
jaką znam..

Co gorsza...
Uświadomiłem
sobie jak bardzo
kocham to jej
popieprzenie...

poniedziałek, 5 grudnia 2016

Nie..

I chyba nie potrafię przestać o niej myśleć.
O tym jak jej biodra
poruszają się w sukience
i bez.
O tym jak jej dotyk koi
rany zadane memu sercu.
O jej ustach, słodkich,
pełnych, ponętnych.
O tym jak przegryza
dolną wargę.
Jak doprowadza mnie do szaleństwa
seksowną, koronkową bielizną.
Jak tańczy przy stole,
robiąc nadzieje na coś więcej.
O jej oczach, dużych, brązowych,
wpatrzonych w moje -
odważnie, pewnie..
Nie potrafię przestać o niej
myśleć -
nie chcę przestać o niej myśleć..
To ona wypełnia tę pustkę okalającą
mój mięsień pompujący krew.

Wchodzi do mojego pokoju,
w pończochach i delikatnie
się uśmiecha - to jak muśnięcie słońcem.

Nigdy nie przestanę o niej
myśleć..

niedziela, 4 grudnia 2016

Warga.

Siedziała na przeciwko mnie
i po raz kolejny przegryzła
wargę.
Zadrżałem.
To ja ugryzłem jej wargę,
poczułem jej pełne
usta pod swoimi,
jej cichy jęk odbity
w moich uszach.
Przysunęła się bliżej,
czułem bijące od niej ciepło.
Wsunąłem rękę w jej
kasztanowe włosy,
a on usiadła na mnie okrakiem.
Jej idealne ciało wypełniało
moje.
Namiętność z jaką zaczęła
mnie całować była bliska
szaleństwu.
Nie sądziłem, że drzemie
w niej tyle ognia.
Nie czekała na żadne
przyzwolenia, rozbierała
mnie, dłońmi, wzrokiem,
ustami.
Dosiadła mnie, a gdy znalazłem
się w niej jej czekoladowe
oczy rozbłysły blaskiem.
I znów przegryzła wargę.
Rzuciłem ją na kanapę,
pieściłem jej piersi
całowałem brzuch.
Wchodziłem i wychodziłem,
delikatnie.
Ale ona wciąż napierała na mnie
biodrami.
Domagała się więcej,
mocniej.
Otulał mnie zapach jej skóry,
wszystkie zmysły, cały mój świat
kręcił się wokół
niej.
Gdy wbiłem się w nią mocniej,
krzyknęła z rozkoszą, a jej ciałem
wstrząsnął dziki dreszcz.
Oniemiałem.
Była piękna,
perfekcyjna.
Była moja.

Ocknąłem się, gdy machała mi
ręką przed oczami,
pytając czy nic mi nie jest.
Jak miałem jej powiedzieć,
że wszystko?

Znów przegryzła wargę,
tym razem nie wytrzymałem.