poniedziałek, 7 września 2015

Tak sadze.

Chyba za bardzo przyzwyczaiłem
się do jej ciała,
do obecności tej kruchej
istoty obok mnie.
Przewracałem się z boku
na bok,
na parapecie pozostawiła
książkę i swoje okulary,
uwielbiałem patrzeć jak czyta,
jak skupiona przerzuca kartki,
w jej oczach odgrywały się
wszystkie sceny z lektury,
którą pochłaniała.
Patrzyłem w sufit, dotarło
do mnie jak wiele w niej
uwielbiam.
Świtało, gdy usłyszałem otwierające
się drzwi, zamknąłem oczy
udając, że śpię.
Przemknęła cichutko
przez kuchnię, wstawiła wodę
na herbatę i pobiegła
do łazienki.
Gdy usłyszałem wodę,
wstałem i zakradłem się
do niej.
Była blada, delikatna, ale w jej
oczach zatańczyły iskry.
Wtuliłem się w nią
i wyszeptałem,
że położyłem dodatkowy koc
na prześcieradło
i wyjąłem jej ciepłe ciapcie,
które ubóstwiała.
Wiedziałem jak bardzo
potrzebuje, by ktoś zadbał
o nią, gdy przychodzi jesień.
Zabrałem ją do łóżka,
otuliłem swoim ciepłem/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz