poniedziałek, 23 października 2017

Ulubiony.

Mój ulubiony obraz?

To takie banalnie niebanalne..

Odbite na moich źrenicach..

Wytatuowane na mojej skórze..

Zawarte w jednym słowie..

ONA.

W każdej możliwej postaci.

niedziela, 22 października 2017

Just.

Tylko ja i on..

Zamknięci w czterech
ścianach zapyziałego,
taniego hotelu...

Przy spuszczonych
roletach z rąk
do rąk podawaliśmy
sobie jeszcze tańszy
alkohol...

Potem między siódmym,
a ósmym szotem,
wypełnialiśmy
swoje gardła dymem
z ukręconego jointa..

Wśród dymu,
ujarani sobą,
odcięci od
całego świata
oddawaliśmy się
sobie nawzajem..

Przysięgając miłość,
aż po grób..

Tylko ja i on.

poniedziałek, 9 października 2017

Dziekuje.

Pocałowałeś mnie..

Zachłannie wbiłeś
swoje usta w moje..

A ja spadłam
w przepaść..

Przyciągnąłeś
moje kruche ciało
do siebie,
odbierając
mi nie tylko oddech,
ale i grunt z pod nóg..

Na jeden, krótki
moment
zebrałeś wszystkie
moje połamane części
w jedną całość...

Dziękuje..

środa, 27 września 2017

Kobieta.

Stukot jej obcasów roznosił się po całym domu.
Wytężyłem słuch,
zbliżała się do mojego biura.
Przestałem pisać,
wpatrzony w drzwi wyczekiwałem.
Cały czas wydawało mi się,
że klamka się porusza,
ale nikt nie wchodził.
Każdy mój mięsień
był napięty - a klamka
wciąż się nie poruszała,
mimo, że w głowie dudnił
mi stukot jej wysokich
butów.
Przetarłem twarz, wstałem
od biurka,
wyszedłem.

Po raz kolejny jej nie było,
po raz kolejny moja wyobraźnia
płatała mi figle.
Bo jedyne co pamiętam -
to jak zakradała się w szpilkach
do mojego gabinetu,
jak nęciła biodrami.
Jak zrzucałem wszystko, by
ją posiąść.
Od roku nie przychodzi..
Od roku miewam omamy..
Od roku pragnę, by do mnie
wróciła..
Kobieta moich marzeń.

czwartek, 21 września 2017

Twoj obraz.

Odwróciłaś się
w tym samym momencie,
w którym Cię zauważyłem..

Miałaś na sobie
te obcisłe, czarne
jeansy, które tak
uwielbiałem..

Założyłaś też wysokie
buty, a Twoje
nogi były jeszcze
dłuższe, niż
je zapamiętałem..

Narzuciłaś na siebie
biały sweterek,
ten w którym podziwiałem
Twoje obojczyki,
mówiąc, że mógłbym całować
je godzinami..

Miałaś też rozpuszczone
włosy,
które kochałem splatać
w kucyk nad głową
i pieścić Twoją szyję..

Odwróciłaś się, ale
nie dla mnie..
Podszedł on i złapał Cię
za rękę, tak jak ja kiedyś..

Wpatrywałem się
jeszcze długo
w puste miejsce, które
jeszcze przed chwilą
wypełniała Twoja osoba..

Ty..
Twój obraz wytatuowany
na moich źrenicach...


piątek, 15 września 2017

Przypadek.

Nie wierzę w przypadki,
ani zbiegi okoliczności..
Wszystko dzieje się
z jakiegoś powodu..

Dokładnie tak
pomyślałem,
gdy tylko ujrzałem
ją w tramwaju..
Jak zwykle siedziała
od okna,
zamyślona,
ze słuchawkami w uszach..

Zastanawiałem się
jaki ma dzisiaj nastój,
czego słucha..

Wyobrażałem sobie
jak podchodzę do niej,
siadam na przeciwko,
a gdy podnosi wzrok..
gdy te czekoladowe
kule mnie rozpoznają,
nachylam się
i wyjmuje jedną
słuchawkę z jej ucha
i przekładam do swojego..

Wyobrażam sobie
jak kąciki jej ust lekko
się unoszą,
jak rumieniec wypływa
na jej policzki,
ponieważ przez jedną,
krótką chwilę
jesteśmy połączeni
w sposób nienamacalnie
intymny...

Wysiadłem..
Nic się nie zdarzyło...
Ona pojechała dalej...

Nie wierzę w przypadkowość...
Wiem, że znów ją spotkam...

czwartek, 14 września 2017

Wyznanie.

Siedzę na skraju łóżka,
przecieram zmęczoną
twarz..
Nie wiem, która godzina,
ani dzień,
lecz sądząc po zaroście
spędziłem na tym
skraju więcej niż
dwa dni..

Wszystko przez nią..

Jedna karta..
Jedno wyznanie
znalezione w skrzynce..

Nie mogę jeść,
nie mogę spać,
jedyne co mogę
to patrzeć na ten skrawek
papieru..
Chociaż i tego już
nie muszę,
ponieważ znam
ten tekst na pamięć..

Myślałem, że jest
jedną z wielu..
Okazało się, że jest
tą jedyną..

Jedyną przy której
czułem
się sobą..

Ale teraz już jej
nie mam
i wiem..
Wiem, że teraz
ktoś inny dotyka
jej ciała,
ktoś inny wgryza się
w jej szyje,
słyszy jej jęk..

Przecieram ponownie
zmęczoną twarz..
Tak cholernie za nią
tęsknie..

niedziela, 3 września 2017

I should..

5740 f79e 500Cześć, chyba tak powinnam
to zacząć..
Pisze do Ciebie list..
Wiem, absurdalne prawda?
Mamy XXI wiek,
erę internetu, telefonów, e-maili..
A ja sięgnęłam po kartkę papieru
i długopis...
Nie pamiętam kiedy ostatni raz
to robiłam, było to z pewnością
wieki temu, ale Ty..
Ty, stałeś się powodem
dla którego znów to robię..

Cały czas myślę, że to była
tylko chwila, że mignąłeś mi,
a ja Tobie, a nasze drogi
po prostu się rozminęły..
Chcę tak myśleć, a Ty?

Wątpię..
Ponieważ znów o mnie myślałeś..
O tej nocy, nocy, która nas
naznaczyła..
Przez jeden moment do siebie
należeliśmy..
Otworzyliśmy na siebie
poranione serca..

A potem nastał ranek,
i rozmył wszystkie
wątpliwości..

Powinnam zgiąć tę kartkę,
włożyć do kolorowej koperty,
dołączyć książkę, która
nie pozwala mi o Tobie zapomnieć,
wrzucić do skrzynki i czekać...

Aż zrozumiesz..

Doskonale wiedziałbyś kto jest
autorem, poznałbyś moje
pismo, które jest koślawe,
ponieważ dłoń mi drży..
Zobaczyłbyś moje emocje,
rozmazany tusz gdzieniegdzie..
Przypomniałbyś sobie mapę..

Powinnam..
Ale chowam ten list
do szuflady,
zakopuje go głęboko,
tak jak Ciebie..

Na jakiś czas..

poniedziałek, 21 sierpnia 2017

Stał.

'On? 
Po prostu uczynił mnie piękniejszą. 
I wiesz, że nie chodzi mi o wygląd. 
Inni, którzy zabiegali o moje względy 
chcieli od razu odkryć wszystkie karty. 
Poukładać puzzle i prosić o rękę. 
On tego nie robi. 
Zadaje pytania, których nikt inny nigdy mi nie zadał. 
Jego w istocie interesuje to co myślę, mówię, 
robię, dokąd idę.
Kiedy czytam książkę, 

on chce wiedzieć co czuję po pierwszym rozdziale. 
Co mi się nie podobało. 
Co bym zmieniła. 
Kiedy płaczę nie próbuje mnie rozśmieszyć. 
Po prostu jest. 
Tak samo, gdy jestem smutna. 
Robi mi herbatę, siada naprzeciw mnie 
po turecku i wpatruję się we mnie 
tymi swoimi piwnymi oczami. 
Polubiłam jego obecność. 
Stał się częścią tego mojego chaosu w którym żyję.'

środa, 16 sierpnia 2017

Perfect.

Wygięła znacząco szyję bym mógł czule
całować ten skrawek cienkiej,
pulsującej skóry.
Cichutki jęk aprobaty sprawił,
że pragnienie posiadania jej stało
się nazbyt intensywne.
Jej dłonie wodziły po moim nagim
torsie, delikatnie opuszkami palców
wywoływała u mnie dreszcze, które
raz po raz mnie obezwładniały.
Napotkałem jej krwiste, duże usta
i całowałem do bólu.
Syciłem się jej ciałem, syciłem się nią,
dotykałem, zwiedzałem i pieściłem
każdy najmniejszy zakamarek.
Jej piersi, płaski brzuch, jędrne pośladki,
to nieprzyzwoite przemknęło mi przez myśl -
by ktoś był tak doskonały.
Ale ona była.
Przy niej wszystko nabierało innego koloru,
ona tworzyła nowy świat, nowe idee,
nowego mnie.
Drażniłem się z nią, by po chwili
znaleźć się w niej.
Była taka ciepła i miękka,
od razu przyjęła mnie i otuliła jakby to było
właściwe.
Jakbym zawsze należał do niej.
Jej bursztynowe oczy patrzyły na mnie
w tej wzniosłej chwili i ja wiedziałem,
wiedziałem, że tylko ona tak na mnie patrzy.
Jakby widziała tylko to co najlepsze we mnie
i starała się to ukazać w odbiciu tych czekoladowych
kul.
Po wszystkim wtuliła się we mnie, a ja wyszeptałem
w jej kasztanowe włosy mój największy sekret:
Idealna...


niedziela, 13 sierpnia 2017

AZ..

Miałam dwa wyjścia..
Dwa..
AŻ...

Usłyszałam
pukanie do drzwi
i niczego nieświadoma
poszłam je otworzyć..

Twój widok
sparaliżował
wszystkie moje komórki,
nie mogłam mówić,
myśleć,
nie mogłam się ruszyć..

Spojrzałeś na mnie
tymi swoimi
niebieskimi oczami,
byłeś pijany
i cały mokry,
ponieważ za oknem
szalała burza..

Co miałam zrobić?...

Miałam zatrzasnąć
Ci drzwi przed nosem..
Tak jak Ty to zrobiłeś..
Miałam nie zważać
na błagania..
Miałam odwrócić się
na pięcie i zrezygnować...

Zamiast tego..
Zrobiłam to..
Dwa wyjścia,
a ja Cie wpuściłam..

Przestąpiłeś próg
mojego mieszkania..
Położyłam dłoń
na Twojej klatce..
Grzmot..
Błyskawice..

Twoje usta miażdżące moje..

poniedziałek, 7 sierpnia 2017

Frezje

Nie potrafił odmówić sobie tych ust..

Gdy tylko przekroczyła
próg,
zachłannie przyciągnął ją
do siebie,
od razu poczuła wzwód na swoim
udzie.
Podwinął jej letnią
sukienkę, poczuła
jego szorstką dłoń
na swoim pośladku.
Drżała pod nim,
obezwładniona ponownie
oddawała mu cząstkę siebie.
Wplótł palce w jej włosy,
były jeszcze wilgotne,
otumaniony zapachem jej skóry,
natarczywie gniótł pocałunkami
jej usta.
Syknęła, gdy zawędrował pod jej
majtki,
gdy odsunął cienką powłokę i kolistymi
ruchami doprowadzał do szaleństwa.
Nie pytał, wiedział..
Odchyliła głowę, a wtedy nadszarpnął zębami
szyję, przejechał językiem, wyszeptał
wprost do ucha..
Była mokra, była jego..
Odpiął spodnie i wbił się w nią
na białej ścianie,
otuliła go nogami..
Spojrzał w jej roziskrzone oczy
i wbił się mocniej,
głębiej, krzyknęła..
Widział tę mgłę..
Zamknął oczy..
Delikatnie się wycofał,
zagryzła wargę czekając,
a wtedy ostatnim ruchem zaprowadził
ją na sam szczyt...

A dużo później zostają tylko
wyżłobienia na ścianie
ślad lakieru do paznokci
i nikły zapach frezji...

czwartek, 3 sierpnia 2017

Still.

Odszedł..
Tak po prostu..

A przecież
jeszcze wczoraj
tu był..

Trzymał mnie
mocno za rękę..

Wciąż czuje
jego dotyk..

Wciąż czuje
to ciepło..

wtorek, 1 sierpnia 2017

Wmawiam.

Wmawiam sobie,
że ta bezsenność
wcale nie jest
spowodowana
Twoja nieobecnością..

Wmawiam sobie,
że to nie przez brak
Twoich ramion
rzucam się
po całym łóżku..

Wmawiam sobie,
że to tylko przypadek,
iż odkąd nie zgarniasz
mnie z połowy kanapy
nie mogę spać...

Codziennie..
Na nowo,
karmię się kłamstwami...

Ponieważ zasypiam,
tylko wtedy, gdy
wyobrażę sobie
jak zapadam się
Twój uścisk..

Jak staję się mała
i drobna, mimo
że za oknem jest
ponad 30 stopni
Celsjusza..

piątek, 28 lipca 2017

Ucieknijmy.

Siedziała naprzeciwko
i patrzyła
na mnie tymi
swoimi dużymi,
brązowymi oczami..

Milczeliśmy,
a ja zastanawiałem
się jak to jest
możliwe, że te
dwie kule skrzą
się takim blaskiem,
że mają w sobie
pewien rodzaj
słodyczy, która
rozczula człowieka
w dziwny sposób
i uzależnia..

Nagle kąciki jej
ust lekko się uniosły
i kazała mi przestać..
Miałem przestać
się na nią patrzeć,
ale nie mogłem..
A wtedy zasłoniła
mi obraz dłonią
i zaczęła się śmiać,
tak jak tylko ona
potrafi...

Nie ruszyłem się,
szybko zabrała rękę
ciągle się uśmiechając,
a potem poprosiła
bym z nią uciekł..
Jak najdalej
stąd, od tej szarej,
paskudnej rzeczywistości..

Długo nie myśląc
zgodziłem się,
przyciągnąłem
ją do siebie i pocałowałem..

Nigdy nie zapomnę
smaku jej ust...

wtorek, 25 lipca 2017

Sztuka.

Artyzm.
Artyzm w czystej postaci
Jej oczy wypełnione
dzikim blaskiem,
gdy malowała lub
pisała.
Obserwowanie tego zjawiska
było przywilejem.
Miała swoje ulubione pozycje,
nieraz opierałem się
o framugę drzwi
i zafascynowany na to patrzyłem.
Gdy wpadała na jakiś pomysł,
zagryzała wargę i uśmiechała
się, jakby właśnie przeżywała
opisywaną przez siebie chwilę.
Niebywały widok, rzadko
mogłem go doświadczać,
gdyż była płocha jak sarna.
Gdy tylko orientowała się,
że stoję przyczajony napinała
wszystkie mięśnie i przerywała.
Nienawidziłem tego, bo oglądanie
jej w takim stanie było
cudem.

Jeśli ktoś zapytałby mnie
o definicję sztuki,
odpowiedziałbym jednym słowem :
ONA.

poniedziałek, 24 lipca 2017

Zimno.

Przyciągnął mnie
do siebie..

Zgarnął z połowy
łóżka,
oplatając mnie dookoła,
niczym pajęcza sieć..
Nagle poczułam
się jakbym była
w kokonie..
Zdecydowanie najbezpieczniejszym
kokonie na całym świecie..
Gdy jego ramiona
okalały moją sylwetkę
uświadomiłam sobie
jak bardzo zmarzłam..
I jak bardzo potrzebowałam
jego ciepła..

Ale rano..
Gdy się obudziłam..
Moje łóżko było
puste...

sobota, 22 lipca 2017

Wroc.

I chciałbym przeżyć
to jeszcze raz..

Chciałbym znów
spojrzeć w jej
roziskrzone i
rozochocone
oczy..

Chciałbym, by
przybiegła
cała podekscytowana
i pokazała nowy
kolor swoich paznokci..

Chciałbym móc
wysłuchać o tym
jak to w autobusie
zaatakował
ją owad,
i obiecać, że następnym
razem będę obok,
by ją ochronić..

Chciałbym jeszcze raz
poczuć jej oddech
na swojej skórze..
Jej czuły dotyk
na klatce piersiowej..

Chciałbym ponownie
wbić się w jej pełne
wargi..

Chciałbym żeby
do mnie wróciła..

Wróć..

czwartek, 20 lipca 2017

Jak dlugo?

2849 b47f 500Nie odbierasz moich telefonów,
pewnie zaszyłaś się w
biurze i robisz wszystko,
by nie myśleć o tym co się stało.
Ale stało się, słyszysz?
Wysłanie Ci wiadomości nie zrobiłoby na
Tobie takiego wrażenia jak to nagranie,
jak usłyszenie tego z
moich ust.
Wiem, chciałaś swobody,
chciałaś pobyć sama i to
sobie przemyśleć, ale boję się,
że Twoje analizowanie może
sprawić, że to co się
zaczęło między nami dziać,
a zaczęło się
dużo wcześniej,
niż myślisz, może okazać się czymś
nietrwałym, ulotnym i bezsensownym.
Dlatego gadam teraz
do tego głupiego telefonu,
bo chce Ci oznajmić, że jeśli już
musisz analizować to wiedz,
że będę czekał na Ciebie tak
długo jak tylko się da.
Nie odepchniesz mnie, słyszysz?
Będę czekał, bo czekałem już tyle,
że perspektywa dalszego
oczekiwania wydaje się przy tym niczym.
Jesteś najpiękniejszą
i najwspanialszą kobietą jaką przyszło mi poznać
i zrobię wszystko byś była moja.
Odkąd Cię poznałem nie ma dnia, w
którym nie myślałbym o Tobie,
o Twojej oliwkowej cerze,
pełnych ustach i uwodzicielskich oczach.
To wszystko co mówię jest nieskładne,
poplątane, ale takie są ludzkie myśli i
przynajmniej masz pewność,
że to nie oklepany frazes, którym
częstuje wszystkie kobiety pojawiające się w moim życiu.
to jest szczere, to płynie prosto z mojego serca.
Nie proszę Cię o nic,
tylko o jedno,
daj mi szansę, pozwól pokazać mi, że
jestem Ciebie wart..
Błagam.

Osłupiała otarłam spływającą łzę z policzka, nie mogłam
przewidzieć tego co przyniesie los, ale jednego byłam pewna,
że ten mężczyzna na pewno pozostanie
w moim życiu,
pytanie na jak długo?

poniedziałek, 17 lipca 2017

Tak. Zrobilem to.

Jeszce nigdy
nie widziałem
jej w sukience...

Szczerze?

Gdy ujrzałem ją
po raz pierwszy,
ubrany na czarno,
poważny, stwierdziłem,
że ten kolorowy
motyl wybiegający
z tramwaju to
jakiś jeden, wielki,
niepoważny błąd..

Miała rozczochrane
włosy, roziskrzone
oczy i ciągle się śmiała..

Od razu zaczęła opowiadać,
gestykulować, a ja
zastanawiałem się
jak do tego doszło,
że znalazłem się
w tak patowej sytuacji...

Ale..
Po kilku chwilach patrzenia
w te bursztynowe oczy,
wszystko przestało mieć
jakikolwiek sens..

Jej pełne usta,
sposób w jaki muskała
moją klatkę,
w jaki mnie słuchała,
mimo, że nie mówiłem
zbyt wiele..- to, miało sens...

Wracając..

Zobaczyłem ją
w granatowej sukience,
upiętych włosach,
kosmykach jak zwykle
wymykających się
i okalających jej
szczupłą twarz..
Na wysokich butach,
roześmianą...
I u boku innego
mężczyzny...

Tak.

Spierdoliłem to.

Pozwoliłem jej odejść.

niedziela, 16 lipca 2017

Nie potrafila..

Nie potrafiła nie ulec,
gdy jego wargi zaczynały
podróż po jej ciele.
Smakował jej delikatnie
muskając i doprowadzając
do furii każdą jej komórkę.
To przez niego jej zakończenia
nerwowe szalały i z dziką
namiętnością chciały więcej.
Jego duże dłonie okalały jej
kruche ciało, ten facet
zdecydowanie wiedział co robić.
Wiła się pod nim, gdy pieścił
jej piersi, gdy delikatnie
koniuszkiem języka smagał
jej sutki, by nagle ugryźć
je lekko, tak by wydobyła z siebie
ten jęk, który wzmagał jego wzwód.
Zamęt, krew pulsująca w skroniach
i nie tylko.
Schodził niżej i niżej ciągle całując,
jej ręce wodziły po jego klatce, a gdy
doszedł do łechtaczki zacisnęła
palce na jego włosach.
Wygięła się w łuk, a on przytrzymał
jej biodra, czuła, że za moment
wybuchnie, jeden ruch, jego palce
w niej, eksplozja.
Umarła, jej krzyk z pewnością usłyszała
staruszka zza ściany i pan z pierwszego piętra.
Jeszcze nie zdążyła dojść do siebie,
zająć się nim, gdy wbił się w nią,
wypełniając ją - ciasną, mokrą, ciepłą.
Otworzyła szeroko oczy, spojrzała w jego
zeszklone, zamglone dozą podniecenia.
Poruszał się w niej powoli, wchodził i wychodził,
a ona na nowo czuła wzbierające w niej
pożądanie.
Wpił się w jej wargi, odwzajemniła namiętny,
bolesny pocałunek, naparła na niego biodrami,
a wtedy on wyszedł z niej prawie cały i wbił
się mocno.
Czuła jego napięte mięśnie, w tej jednej
chwili doznawała drugiego orgazmu,
razem z nim.
Śmierć jednak może być piękna..
Opadł obok niej, zagryzła dolną wargę,
nie potrafiła od niego uciec, zdecydowanie
wpadła w miłosną pułapkę.

piątek, 14 lipca 2017

Pozbawil.

Nie chciała tego..
A na pewno
o to nie prosiła..

Pojawił się
nagle,
akurat wtedy,
gdy potrzebowała
kogokolwiek..

Nie potrafiła się
przecież angażować..
Więc nie był
kimś szczególnym,
a na pewno niewymarzonym...

Pech chciał,
że ten ktoś
sparaliżował
jej serce
i pozostawił
bez tchu..

czwartek, 13 lipca 2017

By.

Zawsze uciekała,
panikowała,
paliła mosty..

Chowała się,
ewakuowała,
włączała wszystkie
mechanizmy obronne,
zatracając się w swojej
samotności..

Ale patrząc w jego
oczy,
traciła grunt pod nogami,
wiedziała, że to
nie może się udać,
a mimo to rozpływała
się w bezpieczeństwie,
które od niego
emanowało..

Chciała...

By ją zatrzymał,
by jej nie pozwolił,
by pokazał, że warto..

środa, 12 lipca 2017

Cudownie.

Cudownie było
zapisać się na Twoich
kartkach.

Słowami oplatać
Twoją kruchą duszę.

Dotykać Twojej
pergaminowej skóry
i zatracać się w jej
zapachu..

Codziennie wieczorem
wracać i czytać,
odkrywając,
odzierając Cię
ze wszystkiego..

Napawać
się Twoją świeżością,
spojrzeniem na świat..

Wymieniać z Tobą
myśli, wyobrażać
sobie happy end..

Cudownie było
Cię mieć...

poniedziałek, 10 lipca 2017

4 nad ranem.

Czwarta nad ranem..

To właśnie wtedy do mnie
dotarło..

Nie było jej.

Zimna, dojmująca,
pusta przestrzeń
obok mnie.

Nie było tej kruchej
postaci, którą jeszcze
niedawno przeciągałem
z drugiego końca łóżka,
tylko po to, by
idealnie wpasowała się
w moje ramiona.
Nie mogłem poczuć jej
zapachu,
spojrzeć rano w zaspane,
bursztynowe oczy..

Czwarta nad ranem..

Leżę na wznak i zastanawiam
się jak mogłem to tak spierdolić..
Jak mogłem ją tak odepchnąć..

Ona nie była kimkolwiek..
Była Kimś..
Była moja..

Czwarta zero jeden..

Tik tak

Abonent chwilowo niedostępny.

środa, 5 lipca 2017

Kobieta.

Była tak blisko.
Czuł jej zapach w swoich nozdrzach, 
ciepło jej ciała, włosy łaskoczące go w twarz. 
Była jego, przez jedną, krótką chwilę była jego. 
Dlaczego pozwolił jej odejść? 
Dlaczego za nią nie pobiegł? 
Nie złapał za rękę jak wtedy w knajpie? 
Te i inne myśli kłębiły się w jego głowie, 
gdy wracał do swojego pustego, 
zimnego apartamentu. 
Rozmyślał o tym jak bardzo wydała mu się krucha, 
gdy wpadła w jego ramiona, 
jak gdyby zaraz miała się rozlecieć na milion małych kawałków. 
Gdy znalazł się już pod domem uderzył kilka razy w kierownicę, 
po jego dłoniach rozszedł się pulsujący ból, 
dzięki czemu na jeden krótki moment jego myśli nie były
nią zaprzątnięte. 
Po kilku głębszych oddechach 
wysiadł z wozu i udał się do swojego mieszkania. 
Wiedział jak skończy się ten wieczór, 
znów naleje sobie szklaneczkę whisky, 
jak nie dwie, usiądzie przy aktach wiedząc, 
że nie zaśnie. 
Może nawet weźmie dziś prysznic. 
Potem położy się w swoim dużym, 
chłodnym, satynowym łóżku i ponownie
kobieta o dużych, bursztynowych oczach zawładnie jego umysłem.

poniedziałek, 12 czerwca 2017

Milion.

Obudziłam się przygnieciona słodkim ciężarem 
tego nieobliczalnego mężczyzny. 
Jak doszło do tego, że leży on teraz w moim łóżku, 
przykryty moją pierzyną, całkiem nagi?
Chyba długo będę odpowiadała sobie na to pytanie, 

na domiar złego moja podświadomość zaczęła swoją burę, 
której zdecydowanie nie byłam w stanie słuchać 
bez uprzednio wypitego kubka, gorącej, pachnącej kawy.
Najdelikatniej jak tylko potrafiłam, 

starałam się wyswobodzić z jego objęć, prawdę powiedziawszy jeszcze 
nigdy w życiu nie musiałam tego robić, 
w jednej chwili dotarło do mnie, 
że to pierwszy mężczyzna, który spędził u mnie noc i to jaką noc. 
Zarumieniłam się wewnętrznie na samą myśl.  
Gdy udało mi się wydostać na wolność, 
zaczęłam rozglądać się za jakimś ubraniem, 
pierwsza z brzegu leżała jego koszula, 
odziałam ją i potruchtałam do kuchni. 
Wstawiłam wodę i postanowiłam przy okazji zabrać się za śniadanie. 
Po raz pierwszy będę robiła facetowi śniadanie, 
coś za dużo tych pierwszych razów jak na sobotni poranek.   
Nie zastanawiając się nad tym zbyt długo wyjęłam 
patelkę i czekając aż się rozgrzeje rozbełtałam jajka w małej miseczce. 
W tym samym momencie czajnik poinformował mnie, 
że zakończył proces grzewczy i mogę swobodnie zalać sobie kawę. 
Przez okno wpadały promienie słońca, 
a po paru minutach na drewnianej 
tacy miałam już ułożone omlety wraz z kubkami kawy.
Przeczesałam palcami moje opadające na twarz włosy, 

wzięłam tacę i zaniosłam do sypialni.
Nadal leżał tak jak go zostawiłam, 

na brzuchu do połowy przykryty pościelą. 
Moje wnętrze zalała jakaś ciepła lawa emocji. 
Postawiłam tacę na nocnym stoliku i powolutku 
wgramoliłam się na łóżko. 
Patrzyłam przez chwilę jak jego klatka piersiowa 
unosi się i opada, tak swobodnie, kojąco. 
Delikatnie opuszkami palców zaczęłam dotykać jego pleców.
Z początku prawie nietykalnie, tak, 

by go nie zbudzić, 
a potem co raz śmielej, zataczałam koła na jego umięśnionych barkach.
Żaden mężczyzna mnie tak nie pociągał, 

żaden nie wywoływał dreszczy samym byciem. 
Poczułam jak drga, otworzył swoje piwne oczy i wymamrotał to swoje :
- Witaj piękna nieznajoma.
-Witaj piękny nieznajomy –odpowiedziałam.
-Czemu przestałaś? To było całkiem przyjemne.
-Jeszcze Ci się spodoba i zostaniesz na dłużej – zaczęłam zadziornie.
-Och – wsparł się na łokciu i kontynuował – czyli chcesz mi powiedzieć, że tej nocy perfidnie mnie wykorzystałaś i czekasz tylko, aż grzecznie się ubiorę i wyjdę? 

A to czułe smyranie jest taką małą rekompensata?
-Odgadłeś moje zamiary w 99%, wiesz ten 1% to śniadanie, 

które mimo wszystko Ci przygotowałam, 
byś nie szedł do domu głodny, w moim domu obowiązują pewne maniery
 – uśmiechnęłam się zalotnie widząc błysk w jego oczach.
- Jest pani naprawdę bardzo, bardzo niegrzeczną dziewczynką i myślę, że powinna spotkać panią kara.
Nie zdążyłam nic powiedzieć, ponieważ rzucił się w moją stronę, 

pochwycił w ramiona i zaczął mnie łaskotać.
- Puść mnie – wydusiłam z siebie, śmiejąc się jak szalona.
- Kara musi być.



I tak turlaliśmy się na łóżku jak para nastolatków, 
jak para głupich, szaleńczo w sobie zakochanych nastolatków, 
gdy nagle znalazłam się pod nim, 
cała potargana i czerwona z roziskrzonymi oczami, 
a on czule pogładził mój policzek
i wyszeptał te cudowne słowa, które chłonęłam każdym swoim porem.
-Jesteś taka piękna, uwielbiam Cie, uwielbiam Twoje błyszczące oczy, 

które mienią się każdą odmianą brązu, uwielbiam Twoje pełne, 
krwiste usta, Twoje włosy, Twój nos, uwielbiam Cię całą.
Pocałował moje usta, słodko, czule,  z pasją.

 Jego dłonie znów błądziły po moim ciele, a ja ponownie rozpadałam się na milion kawałków.


 

środa, 7 czerwca 2017

Nie pozwolil.


Siedział tuż obok mnie, czułam bijące od niego ciepło, 
odbierałam go każdym swoim zmysłem i porem, 
a mimo to czułam, 
że znajduje się tysiące kilometrów ode mnie. 
Z tych rozmyślań wyrwało mnie jego pytanie.
- Włączyć radio?
- Jak chcesz.- odparłam lakonicznie, a

on włączył jednak to radio, z którego 
wydobyły się dźwięki Maroon 5 – Love Somebody
- świetnie pomyślałam, naprawdę adekwatne do sytuacji, 
życie miało spaczone poczucie humoru.
- Na jakiej ulicy mieszkasz? – zapytał po dłuższej chwili.
- Marny z Ciebie detektyw, wyśledziłeś mnie tutaj i nawet nie wiesz gdzie mieszkam, jestem rozczarowana – wydęłam słodko usta udając naprawdę urażoną.
- Nie rób tak, mam ochotę ugryźć Cię w te usta, 

by nauczyć Cię, 
że wydymanie ich w taki sposób jest co najmniej niegrzeczne. 
A i dla Twojej wiadomości, nie śledziłem Cię, 
po prostu się martwiłem..

-Yhym.
-Yhym? Tylko tyle?
- Powiesz mi w końcu, gdzie mieszkasz? Nie sądzisz chyba, że będę się włóczył 

po mieście i szukał Twojego mieszkania.
-  Qwert Avenue 4, tuż za mostem.
- Dziękuje.


Jak mogłam w ogóle pomyśleć, że ten facet jednak nie jest aroganckim dupkiem? 

Zaczyna temat, a potem go nie kończy, jakby myślał, że ma do tego wszelkie prawo.   
Przez resztę drogi oboje milczeliśmy, ja nie miałam najmniejszej ochoty na rozmowę, 
ani zwierzenia, on natomiast, sama nie wiem, po prostu się nie odzywał. 
Gdy dojechaliśmy na miejsce, podziękowałam grzecznie i wysiadłam z wozu, 
zatrzaskując za sobą drzwi.   
Wbiegłam po schodkach i zaczęłam szukać w torebce kluczyków, 
udało mi się je znaleźć już po kilku sekundach. 
Otwierając drzwi usłyszałam jego wołanie.
- Zaczekaj !
Odwróciłam się niechętnie i odparowałam.
-Czego chcesz?
- Przepraszam..



Gdy wypowiedział to jedno słowo, spadłam z klifu, 
który podtrzymywał jeszcze na siłach mój zdrowy rozsądek. 
Zbiegłam ze schodków i wtuliłam się w jego tors. 
Poczułam bijące od niego ciepło, bezpieczeństwo. 
Nie wiem czemu pomyślałam o domu, o cichej przystani, w której wszystko jest możliwe, 
w której wszystkie marzenia stają się rzeczywistością. 
Chciałam wtopić się w niego, gdy mocno objął moje kruche, wiotkie ciało. 
Pragnęłam, by ta chwila trwała wiecznie, by na zawsze pozostać w jego ramionach,
czuć tę siłę i pewność. 
Ten dzień nie należał do udanych, ale czułam, że dobrze go kończę. 
Odchyliłam się, wiedząc, że nie mogę dłużej trwać w tym uścisku. 
Puścił mnie, a gdy się odwróciłam i ruszyłam do domu nie zatrzymał mnie. 
Gdy zatrzasnęłam za sobą drzwi do mieszkania, nadal w głębi krzyczałam, 
by nie pozwolił mi odejść, 
by nie pozwolił mi na nowo się przed nim zamknąć...