czwartek, 28 lipca 2016

Pomylka.

Dzień dzisiejszy :

Myśli - jest ich tak wiele w głowie jednego człowieka..
Niektóre ulatują w momencie, gdy się pojawią, inne zaś zagnieżdżają się gdzieś daleko, zakamuflowane i utajone powoli przestają dawać o sobie znać..
Do czasu..

Rok wcześniej :

Nasze spotkanie nie było wyjątkowe, nie było iskier, wstrząsów, z nieba nie spadła żadna kometa.
Ot, tak po prostu wspólna impreza, a jednak.. Błysk, jedno spojrzenie, lekki dotyk i tak od słowa do słowa przegadana cała noc, nic spektakularnego.
Lubię porównywać ją do burzy, pojawiła się nagle i równie nagle zniknęła.
Nie przywiązywałem do tego szczególnej uwagi do póki znów się nie spotkaliśmy, wtedy dopiero ją zobaczyłem, rozumiecie?
Jej oczy były duże, czekoladowe, zawsze z lekką iskierką, jakby zaraz miała się rozpłakać,  zawsze była uśmiechnięta, jej policzki lekko zaróżowione, a włosy ułożone w nieładzie.
Otwarta, ciepła.. pełna nadziei...
Zacząłem drążyć, chciałem ją poznać, nagle chciałem wiedzieć o niej wszystko.
Z każdym dniem brałem więcej i więcej, mimo że nie byłem pewny siebie, mimo że wiedziałem jak ciężko przychodzi jej zaufanie drugiej osobie, że jeszcze nękają ją wspomnienia - to było nieistotne, byłem egoistą, widziałem tylko swoje potrzeby..
Miałem ją.
Najbliżej jak się tylko da, a gdy tylko ona się zatraciła odwróciłem się..
Uciekłem, myślałem, że ona była tylko przystankiem, że miała wskazać mi kierunek za którym powinienem iść,
za którym poszedłem..
Wypuściłem ją.

Dzień dzisiejszy :

Te wszystkie skołatane, utajone myśli wypłynęły, gdy ją zobaczyłem..
Ona nie była przystankiem.. Ona była moją drogą, moim kierunkiem, drogowskazem..
Myślałem, że wiem co tracę - myliłem się.

wtorek, 26 lipca 2016

Ciekawosc.

Ciekawość to pierwszy stopień do piekła, zawsze mi to powtarzano, ale czy ja słuchałam? Oczywiście, że nie. I jak to się skończyło? ..
5h wcześniej :
Siedziałam znudzona na fotelu i wpatrywałam w kupkę złomu, zwaną telewizją, która oczywiście nie działała najlepiej, zresztą jak wszystko tutaj. Kolejny dzień umierałam z nudy. Dlaczego w ogóle dałam się namówić na ten wyjazd? Mówili mi babciu to sanatorium jest świetne, odpoczniesz, pozwiedzasz, nawdychasz się jodu i będziesz zdrowa jak ryba ! O tak, jakby było mi to potrzebne, jestem okazem zdrowia, ale czego nie robi się dla wnuków? Mozolnie wygramoliłam się z fotela i udałam na spacer, mimo, że w okolicy wszystko było pozamykane. Spacerowałam wzdłuż jakiejś alejki zamyślona i oczywiście zawędrowałam w nieznane. Niezrażona kroczyłam dalej, powoli się ściemniało i czułam się jak bohaterka jakiejś powieści, która ma do rozwiązania jakąś zagadkę i podąża pewnym tropem. Uśmiechnęłam się do swojego starczego umysłu, który wciąż mnie zaskakiwał. Z zamyślenia wyrwała mnie chatka, którą dostrzegłam, była zapyziała, ale moja ciekawość zwyciężyła i postanowiłam do niej zajrzeć. Może w środku będzie na tyle ładna, by ja wyremontować? Otworzyłam skrzypiące, stare drzwi i człapałam do środka, odrzucił mnie odór tego miejsca, już miałam wyjść, żeby nie zwrócić obiadu, gdy dostrzegłam coś w kącie....
CIEKAWOŚĆ.
Chwila obecna :
I jak to się skończyło? Czekam na policję, właśnie znalazłam zwłoki mężczyzny, może jednak się tu nie zanudzę?

poniedziałek, 25 lipca 2016

Tasak.

Biegła przed siebie cała zdyszana, nie miała już siły w nogach, a on był coraz bliżej. Dlaczego okazała się tak głupia? Nie zauważyła kamienia, upadła. Było ciemno i nic nie widziała, ale słyszała, słyszała jego kroki, czuła na sobie jego uśmiech. Podniosła się i poczuła jak jej ramię przeszywa ostry ból...

10h wcześniej..:

- Nie możesz mi tego zrobić, nie zostawiaj mnie, dziś Wigilia, co ja powiem rodzicom Cler? – krzyczał zrozpaczony.
- Nie interesuje mnie co powiesz rodzicom Greg ! Od roku sypiasz ze swoją asystentką i gdyby nie ten pieprzony telefon okłamywałbyś mnie dalej..
- Cler.. to była pomyłka, wiesz, że Cię kocham..
- Jesteś żałosny..
- Powiedz mi gdzie jedziesz chociaż.. Cler !
Krzyczał za nią, ale ona już go nie słuchała, odpalała silnik swojego małego smarta i ze łzami w oczach wcisnęła gaz. Jak on mógł jej to zrobić po dziesięciu latach małżeństwa ! Gdy automatycznie kierowała się do jedynego, odosobnionego miejsca jakie znała zaczął sypać śnieg, miała nadzieję, że dojedzie do swojej przyjaciółki zanim widoczność się pogorszy. Telefon nie przestawał dzwonić, więc go wyłączyła, niestety śnieg sypał coraz bardziej, a wypadek był ostatnią rzeczą o jakiej marzyła. Gdy zbliżała się do zakrętu usłyszała trzask i straciła panowanie nad kierownicą i zleciała w dół rowu, w jednej chwili przed oczami stanęło jej całe życie.
Ocknęła się obolała, przypomniała sobie niedawne wydarzenia i spanikowana zaczęła się rozglądać. Nie była już w aucie, tylko w jakimś domu, miała zabandażowaną głowę. Jednak ktoś ją znalazł, może ta Wigilia okaże się cudem. Gdy schodziła z łóżka ujrzała na nadgarstku bransoletkę z numerem, nie zdążyła się zastanowić, gdy usłyszała męski głos :
-Obudziłaś się, to dobrze.
-Dziękuje za uratowanie i pomoc, myślałam, że umrę.
-Dobrze myślałaś, ale umrzesz na moich zasadach, jesteś numerem 50 to musi być wyjątkowa śmierć.
Otworzyła szeroko oczy, gdy postać ruszała w jej stronę z tasakiem...

niedziela, 24 lipca 2016

Just promise...



Wspomnienia. To zabawne jak wiele przeciętny człowiek jest w stanie zapamiętać.  Jak wszystko wytatuowane jest na naszych źrenicach, jak przelewa się nie tylko przez naszą głowę, ale przez cały krwiobieg. Jesteśmy pewni, że czas wszystko zaciera, ale jak wielkie rozczarowanie przeżywamy, gdy wystarczy jeden gest,  zapach, głos?
A ja wciąż pamiętam jej zapach, gdy tylko zamknę oczy widzę jej – piękne, bursztynowe, intensywnie szkliste. To jak przegryzała wargę, jak zaczesywała swoje kasztanowe włosy.
Każdy, najdrobniejszy ruch wykonany przez jej kruchą postać.
I to jedno słowo, które wydobyło się z jej pełnych, krwistych warg..

Boston, rok 2012
Leżałam na wznak wpatrzona w sufit i nie mogłam się poruszyć. Dźwięk budzika przeraźliwie dudnił w mojej głowie, ale moje kończyny były sparaliżowane. Ja, byłam sparaliżowana. Po raz kolejny moje życie legło w gruzach. Po raz kolejny to, co budowałam tak pieczołowicie runęło w kilka sekund. Jakby nic nie znaczyło. Obiecałam sobie nie płakać, więc leżę sparaliżowana i się nie ruszam. Zdaję mi się już, że mniej boli, że moje serce równomiernie wybija swój rytm i nie cierpi. Staram się poruszyć, bo jazgot wydobywający się z urządzenia nie pozwala mi zebrać myśli, choć może to i lepiej. W końcu przekonuje samą siebie, uderzam ręką w przycisk i wstaję. Idę do kuchni, parzę herbatę, mam dziś sprawę do wygrania. Otwieram akta, nie myślę o tym, że w tej kuchni  odgarniał moje włosy, nie myślę o ustach na mojej szyi, o dotyku wypalającym drogę pożądania. Gwizd czajnika. Powracam do rzeczywistości. Skoro moje istnienie zostało zbrukane, muszę pomóc komuś kto również na to nie zasłużył. Jeszcze raz spojrzałam na dokumenty. Dzisiaj ma odbyć się rozprawa mężczyzny pozwanego o gwałt na małoletniej. Jakim trzeba być człowiekiem, by zrobić coś tak okrutnego?  Mężczyzna ma dziewiętnaście lat, więc będzie traktowany jak dorosły, a ja będę wnosić o najwyższy wymiar kary. Ofiara – Katlyn Brook została brutalnie zmasakrowana, według autopsji broniła się – dzielna dziewczyna. Przeanalizowałam wszystko jeszcze raz, dopiłam herbatę i poszłam się umyć. To ważne, by zmyć z siebie poczucie winy, to ważne, by zmyć wspomnienia. Prysznic pomógł odprężyć moje napięte mięśnie, złapałam kluczyki i pobiegłam do auta. Po piętnastu minutach znalazłam się w sądzie, to miejsce zawsze napawało mnie swego rodzaju spokojem. Uwielbiałam ten gmach, labirynt pomieszczeń, tysiące schodów. Dochodząc do sali już z daleka ujrzałam tę biedną dziewczynę, czasem ganiłam się w duchu za to, że uważałam swoje problemy za najgorsze, ale przecież każdy z nas ma prawo mieć swój własny koniec świata – niezależnie od wszystkiego. Spojrzałam w oczy tej przerażonej istoty i wiedziałam, że muszę zrobić wszystko, by choć przez chwilę ukoić jej zranioną duszę. Podeszłam do niej, złapałam ją za rękę i wyszeptałam, że wszystko będzie dobrze, wdzięczność i zaufanie w jej oczach dodały mi siły. Weszliśmy wszyscy do sali, chłopak właśnie został wprowadzony, ale nigdzie nie widziałam jego obrońcy, co było dziwne. Usadowiłam się wygodnie i jeszcze raz przetwarzałam wszystko w głowie, gdy moim oczom ukazał się wysoki brunet o piwnych oczach. Intensywność z jaką na mnie patrzył wprawiła mnie w zakłopotanie, dreszcz wstrząsnął moim ciałem, poczułam się jak w klatce – szczelnie zamknięta, owinięta jego wzrokiem. Domyśliłam się, że to obrońca, wyglądał nieszkodliwie, ale życie nauczyło mnie, by nigdy nie lekceważyć przeciwnika.
Moje rozkojarzenie przerwał strażnik zapowiadający wejście Wysokiego Sądu i jak na zawołanie wszyscy posłusznie wstali.
Sędzia  Mcnight odczytał akt oskarżenia .
- Proszę oskarżonego Paula Drowna  o zajęcie nakazanego mu miejsca, pani prokurator proszę zaczynać.
- Dziękuję Wysoki Sądzie. - Paul, opowiedz wszystkim co robiłeś 11 czerwca 2012 roku?
- Byłem na imprezie.
- Byłeś na imprezie, czy był na niej alkohol?
-No jasne, że był, co to by była za impreza bez alkoholu?
- Racja, ale to ja zadaję tu pytania. Opowiedz nam o tej imprezie.
- No, ale co tu jest do gadania? Była impreza, dużo alkoholu , fajne dupy.
- Panie Drow !- oburzył się Mcnight- Proszę się wyrażać, jesteśmy w sądzie.
- Przepraszam.
- Proszę kontynuować panno Stone.
- Dziękuję.  Może teraz inaczej, panie Drown czy poznaje pan siedzącą tu Katlyn Brook?
- Tak.
- W jaki sposób się poznaliście?
- No, na tej imprezie, zauważyłem, że siedzi sama to się przysiadłem, to chyba nie zbrodnia?
- Nie panie Drow, zbrodnią jest gwałcenie, bezbronnej dziewczyny, tylko po to by zaspokoić swoje chore pragnienia i podleczyć własne wybujałe ego!
- Sprzeciw  Wysoki Sądzie ! Panna Stone nęka świadka !- Wykrzyczał, choć bez przekonania w głosie obrońca.
- Podtrzymuje, pani prokurator proszę się hamować.
- Proszę mi wybacz Wysoki Sądzię. Paul, czy Katlyn była Tobą zainteresowana?
- Tak, okazywała mi to cały czas.
- W jaki sposób?
- Uśmiechała się, potem znacząco przybliżała, widać było, że ma ochotę zaszaleć.
- W momencie, gdy odczytał pan te, hmm, znaki, co postanowił pan uczynić?
- No jak to co? Spytałem czy pójdzie ze mną na górę, zgodziła się, więc ją tam zabrałem.
- I co się wówczas wydarzyło?
- A co miało się wydarzyć? Poszliśmy do łóżka, jasne na początku miała pewne obiekcje, ale tak jest z każdą, na początku, że niby nie, żeby nie wyszło, że jest taka łatwa, a później jak się ją odpowiednio pokieruję to od razu mówi inaczej.
- Rozumiem, że pokierował pan nią odpowiednio? Zgadza się?
- No oczywiście, ale naprawdę nie wiedziałem, że ona ma tylko szesnaście lat !
- Nie wiedział pan, a czy w momencie gdy pokrzywdzona zorientowała się co pan zamierza zrobić, protestowała?
- No jak już mówiłem, każda na początku ma jakieś ale..
- Czy Katlyn zgodziła się na współżycie z Tobą po dłuższej chwili?
- No nie powiedziała wprost, ale jej ciało mówiło co innego.
- Jej ciało tak? Wysoki Sądzie proszę o włączenie do akt zdjęć wykonanych niedługo po gwałcie, na których ewidentnie widać, że ofiara broniła się, na co wskazują liczne zasinienia, próbowała się również uwolnić, ale została pobita. Na zdjęciach również ukazane zostało ubranie ofiary, całe poszarpane i rozerwane.
-Zdjęcia zostały dołączone- odrzekł spokojnie Mcnight.
-Czy świadek nadal podtrzymuje, że Katlyn z własnej, nieprzymuszonej woli z nim współżyła?
-Jaa, jaa..
- Proszę odpowiedzieć-odparł Mcnight wyraźnie poirytowany zwłoką.
-Ale ja już mówiłem..
- Nie mam więcej pytań Wysoki Sądzie.
- Panie Sheperd? Jakieś pytania do oskarżonego?
- Tak Wysoki Sądzie, dziękuję.
- Panie Drown, ile wypił pan na tej imprezie?
-Nie pamiętam, ale sporo.
-Czy zawsze pan tyle pije?
- Nie, miałem zły dzień i postanowiłem no wie pan, trochę go pokolorować.
-Rozumiem, czy kiedykolwiek użył pan przemocy w stosunku do jakiejkolwiek kobiety?
- Nie.
- Dobrze, a czy żałuje pan tego, że dopuścił się tak brutalnej czynności w stosunku do tej dziewczyny?
- Tak, ja.. przepraszam.
- Nie mam więcej pytań, dziękuję.
- Dziękuje panie Sheperd, proszę oskarżonego o zajęcie miejsca przy swoim adwokacie, a teraz poproszę panienkę Katlyn Brook.
Dziewczynka powoli i niepewnie zajęła wyznaczone jej miejsce. Widziałam jej przerażenie, wiedziała, że teraz będzie musiała na nowo przeżywać ten koszmar.
- Panie Sheperd, proszę zaczynać.
- Dziękuje Wysoki Sądzie.
- Cześć Katlyn, jak się czujesz?
- Witam, nie wiem.
- Rozumiem, czy mogłabyś opowiedzieć co się wydarzyło 11 czerwca 2012 roku?
- To był najgorszy dzień w moim życiu- wydukała dziewczynka- miałam wcale nie iść na tę imprezę, ale moja przyjaciółka Nicole nalegała. Nie chciałam, by było jej przykro, więc się zgodziłam. Mama miała po mnie przyjechać o dziesiątej i mnie odebrać. Na początku było nawet okej, potem gdy zbliżała się godzina powrotu, usiadłam na kanapie, żeby odpocząć, wtedy on... przysiadł się do mnie.
- Powiedz mi Katlyn, piłaś jakiś alkohol ?
- Nie, obiecałam rodzicom, że nie będę piła, to był warunek dla którego zgodzili się żebym poszła.
- Dobrze, powiedziałaś, że Paul się do Ciebie przysiadł, co działo się dalej?
-Rozmawialiśmy, czuć było od niego alkohol, ale wydał mi się sympatyczny. Zapytał czy nie pójdę z nim na górę, bo na dole było strasznie głośno i trochę ciężko było nam się dogadać. Zgodziłam się, nie sądziłam, że on...
Katlyn zaczęła płakać, cicho łkała, a ja czułam jak moje serce łamię się na pół.
-Może chcesz napić się wody?- spytał ciepłym głosem Sheperd za co byłam mu wdzięczna.
-Nie dziękuję, już jest dobrze.
- Poszliście na górę i co wtedy się stało?
- Weszliśmy do pokoju, nie wiedziałam, że to sypialnia, zanim się zorientowałam zamknął drzwi na klucz i wtedy.. wtedy, czy ja muszę to opowiadać?-  spojrzała na mnie błagalnie i zrozumiałam, że to dla niej zbyt ciężkie, postanowiłam coś z tym zrobić.
-Wysoki Sądzie, czy to konieczne by moja klientka musiała przeżywać cały ten koszmar na nowo? W aktach umieszczona została szczegółowa obdukcja i zdjęcia, jak i zeznanie Katlyn  złożone na komisariacie policji.
- Wysoki Sądzie, najlepiej będzie jeżeli dziewczynka opowie nam co się zdarzyło, możliwe jest, że coś przeoczyła lub podkoloryzowała, co teraz mogło by wpłynąć na korzyść mojego klienta- wydukał Sheperd, spojrzałam na niego z nienawiścią w oczach, jakim trzeba być człowiekiem, by pozwalać dziecku opowiadać, przeżywać jeszcze raz najgorsze chwile z życia.
-Panno Stone oddalam pani prośbę, panie Sheperd proszę kontynuować.
- Dziękuje Wysoki Sądzie. Katlyn powiedziałaś już, że znaleźliście się w pokoju, co się w nim wydarzyło?
-On zaczął się do mnie zbliżać, dotykać, odtrąciłam go, a on tylko się śmiał, mówił, że każda na początku się stawia i, że on mnie nauczy jak być posłuszną. Wtedy pierwszy raz mnie uderzył, upadłam, ale wiedziałam, że nie mogę się poddać, zaczęłam wymachiwać rękoma, chyba go podrapałam, ale to go rozzłościło jeszcze bardziej, rzucił mnie na łóżko, przygwoździł swoim ciałem.. Czułam alkohol, wyrywałam się i wtedy zaczął mnie bić, bił mnie i bił... Zaczął zdzierać ze mnie ubrania... To było takie straszne. Ciągle się śmiał, a ja płakałam i modliłam się, żeby to już się skończyło. Po wszystkim, wstał ubrał się i wyszedł jak gdyby nigdy nic, rozumie pan? A ja zostałam tam sama... Wszystko mnie bolało, ale bałam się, że on wróci i nie wiem jakimś cudem wybiegłam stamtąd, nikt nie zwracał na mnie uwagi, wszyscy byli zbyt pijani. Wybiegłam na dwór i prawie wpadłam pod auto mojej mamy. Pojechałyśmy do lekarza i tam przyjechała policja.- wyczerpana dziewczynka otarła dłonią twarz i zaczerwienionymi oczami spojrzała na Sheperda.
-Katlyn, czy Paul mógł pomyśleć, że masz więcej, dużo więcej lat, niż w rzeczywistości?
- Oczywiście, że nie, powiedziałam mu ile mam lat.
-Rozumiem, a czy może w Twoim zachowaniu było coś, co sprawiło, że Paul odebrał to jako zachętę?
- Nie proszę pana, nie byłam wyzywająco ubrana, nie robiłam też nic co mogłoby go do tego skłonić, siedziałam po prostu i byłam dla niego miła.
-Dziękuje Katlyn, byłaś bardzo dzielna. Nie mam więcej pytań. – a może on ma jednak jakieś ludzkie odruchy – pomyślałam.
- Pani prokurator?
- Ja również, nie chce męczyć świadka.
- Panienko , może panienka zająć miejsce obok swojego obrońcy.
- A czy ja, czy mogłabym wyjść? Poczekać na zewnątrz.
- Dobrze, panie Trully, proszę wyprowadzić dziewczynkę.
Gdy tylko Katlyn opuściła salę sądową, rozbrzmiał poważny i złowieszczy głos Mcnight’a.
- Proszę strony o wygłoszenie mów końcowych. Panie Sheperd, proszę zaczynać.
- Dziękuje Wysoki Sądzie. To co spotkało Katlyn Brook jest z pewnością ogromną tragedią. Nie ma tak naprawdę nic co mogłoby usprawiedliwić zachowanie mojego klienta, ale przecież jest on tylko człowiekiem. Każdy z nas popełnia błędy, każdy z nas z pewnością zrobił coś czego żałuje do dnia dzisiejszego i będzie żałował do końca swojego życia. Paul Drow z pewnością żałuje, że tego dnia obudził się w złym humorze, pokłócił z rodzicami, udał się na imprezę i spił. Jestem przekonany, że jego wewnętrzna frustracja pchnęła go do tego, by popełnić tak karygodny czyn.  Jestem również przekonany, że ten chłopak jest mimo wszystko dobrym człowiekiem i nie powinniśmy odbierać mu szansy na poprawę. Jest młody, ma przed sobą całe życie, nigdy nikomu nie zrobił krzywdy i zawsze żył w zgodzie nie tylko z prawem ale i z samym sobą. Dlatego Wysoki Sądzie proszę, by Sąd rozważył wszystkie opcje i proszę o łagodny wymiar kary. Dziękuję.
- Dziękuję panie Sheperd, pani prokurator.
- Dziękuje. Wysoki Sądzie jak wspomniał już wcześniej pan Sheperd, to co przydarzyło się Katlyn Brooke jest tragedią. Ta biedna szesnastoletnia dziewczynka została pozbawiona nie tylko swojego nastoletniego życia, swojej dziewczęcości, ale przede wszystkim godności. Została brutalnie zgwałcona i pobita. W jednej chwili całe jej beztroskie życie zmieniło się w koszmar. W koszmar, który nie skończy się po pięciu czy dziesięciu minutach, ten koszmar będzie prześladował ją całe życie. Już nigdy ta biedna dziewczyna nie zaufa żadnemu mężczyźnie, będzie się bała na każdym kroku, będzie żyła jak w klatce. A gdy spróbuje sobie to jakoś ułożyć to i tak nic nie będzie już takie jak dawniej. Paul Drown sprawił, że ta dziewczynka w jednej chwili musiała odrzucić całe swoje życie i dorosnąć. Sprawił, że co noc śni jej się, że zakrada się do jej sypialni, dyszy i się śmieje. Katlyn ma stany lękowe, które pojawiają się nawet, gdy idzie w dzień ulicą. Jest skaleczona wewnątrz i już nic tego nie zmieni. Dlatego pragnę, by wiedziała, iż takie czyny są haniebne i niedozwolone, oraz, że każda osoba, która się odważy postąpić tak jak Paul poniesie odpowiednią karę. Wysoki Sądzię, jako iż Paul Drow jest pełnoletni wnoszę o wymierzenie mu najwyższej kary, czyli 25 lat pozbawienia wolności bez warunkowego jej zawieszenia. Dziękuję.
- Dziękuję pani prokurator, czy oskarżony chciałby coś powiedzieć?
- Jaa, przepraszam, proszę się nade mną zlitować..
- Pańska prośba zostanie rozpatrzona, odczytanie wyroku nastąpi jutro o godzinie dziewiątej, zamykam przewód sądowy.
Zebrałam swoje notatki i udałam się do wyjścia, pożegnałam się z Katlyn i jeszcze raz uścisnęłam jej dłoń. Wyczerpana udałam się do auta, postanowiłam pojechać do biura i popracować nad kolejną sprawą w nadziei, że dzisiejsza zostanie wygrana. Otwierałam drzwi, gdy dobiegł mnie męski, mocny głos.
- Twoja przemowa miała bardzo osobisty charakter.
Odwróciłam się i ujrzałam niejakiego Sheperda.
- Nie rozumiem?- zdezorientowana starałam się zebrać myśli.
- Mówię o Twojej przemowie, o tym jak mówiłaś o wewnętrznym skaleczeniu, odniosłem wrażenie, że mówiłaś o sobie, nie o tej dziewczynce.
- Jakim prawem śmie pan mówić coś takiego?!- wykrzyczałam – nie zna mnie pan, nic o mnie nie wie, proszę zostawić mnie w spokoju i zająć się lepiej czymś pożytecznym, na przykład bronieniem kolejnego gwałciciela.
-Mam prawo wygłaszać swoje zdanie na głos. Każdy z nas ma do tego prawo. Oboje wiemy, że nie mówiłaś o niej, nie mówię, że nie myślałaś o niej, właśnie przez to, że Ty również cierpiałaś ta mowa miała sens.
I z tymi słowa odszedł, tak po prostu oddalił się ode mnie, a ja znów byłam sparaliżowana.
Pojechałam do biura wciąż powtarzając słowa człowieka, którego imienia nie znałam, którego w ogóle nie znałam, ale zdawał się znać mnie. Nie wiem czy mnie to przerażało, czy fascynowało. Dawno nie czułam czegoś takiego.
Zamknęłam się w swoim biurze i oparłam o drzwi. Tylko jedna osoba umiała odczytać zawsze moje uczucia, aż do dzisiaj. Jak ktoś taki był w stanie wstrząsnąć moim życiem i to akurat w takiej chwili. Usiadłam na podłodze niezdolna do pracy. Wdech, wydech, powtarzałam sobie. Nie mogłam się rozpłakać. Podniosłam swoje żałosne jestestwo i postanowiłam skupić się na pracy. Czas nieubłaganie mijał i nawet nie spostrzegłam się kiedy nastał wieczór. Wyczerpana odłożyłam na stos ostatnią teczkę. Zamknęłam biuro i pojechałam jak każdego roku do baru Blue Sponge, by wypić lampkę wina. Bar mieścił się na szczęście niedaleko mojego domu, więc spokojnie bez wyrzutów sumienia będę mogła porzucić auto na parkingu.
Zajęłam jak zwykle stolik przy ścianie, odosobniony, wyizolowany. Gdy kelner przyniósł mi kieliszek zamoczyłam usta. Ten dzień zaraz się skończy, powoli wrócę do swojej rutyny, aż do kolejnego razu. Byłam tak zaabsorbowana przeżywaniem swojej żałoby, że nie zauważyłam, gdy on dosiadł się do mojego stolika.
-Wydajesz się bardzo zamyślona – wyrwało mnie jego stwierdzenie.
-A ty wścibski.
-Taka natura adwokatów, są ciekawscy.
- Możesz iść być ciekawy gdzie indziej. Osoba, która wybiera odosobniony stolik nie szuka towarzystwa, nie sądzisz?
-Masz rację, ale może nie wie, że tego potrzebuje?
Jego bezpośredniość zbijała mnie z nóg, traciłam kontrolę, moje tętno przyśpieszało, gdy patrzyłam w jego oczy, moja wyobraźnia stwarzała obrazy, a ja sama karciłam się za to, że jestem w stanie to czuć.
- Myślę, że wiem czego potrzebuje panie...?
- Derek. Mam na imię Derek.  Nigdy tu nie przychodziłem, ale chyba zacznę, warto.
- A więc Derek, cieszę się, że Ci się tu podoba, sądzę , że powinieneś znaleźć sobie swój stolik i dalej w swoim własnym towarzystwie radować się i podziwiać ten bar.
-Nie powiedziałaś jak masz na imię.
- A Ty widocznie nie słuchasz tego co do Ciebie mówię.
Gubiłam się w tej wymianie zdań co raz bardziej i co raz bardziej chciałam się zgubić.
- Słucham, po prostu Cię ignoruje...?
-Evelyn.
-Evelyn. Dlaczego tak piękna kobieta siedzi samotnie i sączy wino? Dlaczego jesteś skaleczona wewnętrznie?
-Dlaczego jesteś taki ciekawy?
-Prawda za prawdę.
Czułam pulsujące napięcie przeszywające każdy skrawek mojego ciała, gra.  Tak dawno z nikim nie grałam od czego kręciło mi się w głowie, a może to było wino?
-Zgoda. – zaparło mi dech w piersi.
-Odkąd Cię zobaczyłem nie mogę przestać o Tobie myśleć, o Twoich oczach, nie mogę przestać wyobrażać sobie Ciebie nago w mojej pościeli.  Nie mogę przestać i nie chcę przestać.  Czy wierzysz w miłość od pierwszego wejrzenia?
Czy kiedykolwiek zdawało Wam się, że Wasze życie się zatrzymało? Czuliście się jak w zwolnionym tempie, byliście obecni, ale tylko ciałem?
Moje serce przestało bić. Na pewno na jedną chwilę się zatrzymało. Ale tym razem nie czułam się sparaliżowana, tym razem zatrzymało się po to, by zacząć bić na nowo.
- Siedem lat temu poznałam w tym barze miłość swojego życia. A pięć lat temu ją straciłam. Dzisiaj jest rocznica jego śmierci i dzisiaj Ty wyznajesz mi miłość, a moje serce wreszcie zaczęło normalnie bić. Wierzę w znaki. Wierzę, że dziś odmieni się moje życie. Ale zanim to się stanie błagam...
Nie waż się umierać..
Obiecaj..

sobota, 23 lipca 2016

Odrzucony.

Widziałem jak się śmieję,
jak płaczę,
jak z ekscytacją wpada na
kolejny genialny pomysł.
Jak gestykulując próbuje
wyjaśnić komuś o co dokładnie
jej chodziło.
Jak siedzi skupiona
pośród bałaganu, który
ją otacza i tworzy..

Wiem ile jest warta,
i jak niepewna potrafi być.
Widziałem też jej oczy..

Najpiękniejsze zjawisko
na całym świecie,
które nigdy nie spojrzy
na mnie tak jak na niego..

sobota, 9 lipca 2016

Wiez.

Powstaje więź.
Nie wiesz kiedy
się tego spodziewać,
budzisz się pewnego dnia
i pamiętasz kształt jej ust,
to dziwne uniesie brwi,
gdy próbuje zrozumieć
to co właśnie do niej
powiedziałeś.
Słyszysz jej śmiech,
a idąc ulicą dziwnym
zbiegiem okoliczności
czujesz jej zapach.
Wszystko się ze sobą
łączy, magiczna
przezroczysta nić..

Najgorsze, że nie sposób
jej zerwać od tak..
Mijają dni, miesiące,
lata,
a to wciąż jest w Twojej
głowie..
Zdradzieckie posunięcie
zbliżyć się do kogoś..

środa, 6 lipca 2016

A moze?

Słyszysz ten szum?
Słyszysz jak krople deszczu
wybijają rytm za oknem?
Jak wiatr puka do Twoich okien?

Nie..
Nie możesz tego słyszeć,
bo to wszystko zagłusza
rytm Twojego serca,
opierasz się o jej czoło
ciężko dysząc..
Jej oddech zlany z Twoim,
niczego nie jesteś pewien..
A mimo to ponownie zagłębiasz
się w pocałunek,
jej szary sweter ląduje na ziemi,
a jej noga oplata Twoje biodra..
Dotykasz tej gładkiej skóry,
wszystkie Twoje zmysły skierowane
są na nią...

To co dzieję się za szybą jest nieistotne..

A może jednak...
to tylko Twoja wyobraźnia..?

wtorek, 5 lipca 2016

Cyrograf.

Patrzysz w nie
i zatracasz się.
Wystarczyła sekunda..
Ten jeden raz.
O jeden za dużo.
Oddałeś właśnie duszę,
nie wiedząc co robisz,
stałeś i podpisywałeś
cyrograf.
Otumaniony, zaskoczony,
że w tym jednym razie
było tyle piękna..

Jej oczy, jej spojrzenie..
Widzisz je codziennie..
Oddałeś się Diabłu..