niedziela, 30 listopada 2014

Zycie.

'Życie nie jest zawiązane na kokardkę,
ale nadal jest darem.
Bez względu na to,
jak się czujesz, wstań rano,
ubierz się i pokaż się światu.
Cuda czekają na Ciebie wszędzie.'

sobota, 29 listopada 2014

Notatnik.

W notatniku naskrobałem
krótką wiadomość.
Czytałem ją raz za razem,
zastanawiając się czy aby
na pewno ona się uśmiechnie.
Leżała teraz w mojej sypialni,
okryta moją pościelą.
Ja się uśmiecham
na samą myśl o niej,
ale czy ona także?
Zacząłem rozglądać się
za czymś co uczyniłoby
tę wiadomość jeszcze
wspanialszą.
Znalazłem.

Obudziłam się
wypoczęta i zrelaksowana.
Nie było go obok.
Intensywnie poszukiwałam
jego śladu, gdy ujrzałam
naklejone na podłodze
strzałki.
Odziana w prześcieradło
pobiegłam za nimi.
Na drewnianym stoliku
leżał notes, a na nim
mały kwiatek.
Zaciągnęłam się jego zapachem
i przeczytałam wiadomość :
-Jesteś cudem - kocham Cię.
Uśmiechnęłam się promiennie
zaciągając się wonią polnego
kwiatka.

piątek, 28 listopada 2014

Kocham.

Zamykam oczy,
wdycham jego zapach.
Słyszę jak oddycha
i sam ten fakt
przyprawia mnie o
dreszcze.
Opuszkami palców
gładzi moje ciało,
tak jakbym była
ze szkła.
Wiem, że mi się
przygląda, wiem
że widzi mój uśmiech.
Jestem jego częścią,
a on jest moją.
Wypełnia mnie po brzegi,
idealnie.
Otwieram oczy, spoglądam
w jego - kocham.

środa, 26 listopada 2014

Mroz.

Na dworze panowała
straszna śnieżyca,
nie dość, że widoczność
była ograniczona
to na dodatek był
straszny mróz.
Wiedziałem, że gdzieś
tam jest Ona.
Zapewne stoi na przystanku,
słucha muzyki, grzeje sobie dłonie
ponieważ jak zwykle nie zabrała
rękawiczek, porusza
zdrętwiałymi palcami u nóg
w kozakach i czeka na tramwaj.
Zapewne w głowie układa
już wszystko co chce mi opowiedzieć.
Gdy tylko wejdzie, rozbierze się
zacznie narzekać jak to zmarzła,
wtuli się we mnie na kanapie
i przyłoży lodowate stopy do
mojego rozgrzanego ciała, a ja
zacisnę zęby i to zniosę.
Czekałem na nią,
zaparzyłem gorącą herbatę
z cytryną, którą tak uwielbiała.
Czekałem...

Czekam do dnia dzisiejszego,
mimo, że nie ma jej w moim
życiu, ciągle parzę herbatę
z cytryną i czekam, aż
otworzy moje drzwi,
uśmiechnie się i powie
jak bardzo zmarzła...

poniedziałek, 24 listopada 2014

Niebyt.

Skołatane myśli
i serce uspokajał
delikatnie szumiący
wiatr.
Ciemność spowijała
jej ciało dając jej
upragnione wytchnienie.
Przez ten jeden moment
nie istniała.
Widziała tylko jarzące
się w oddali punkty,
które ją otaczały.
Haustami łapała
świeże powietrze,
zaciągała się chwilą
niebytu.
Kołysząc nogami
siedziała na gzymsie
wieżowca wdychając
opary samotności.

niedziela, 23 listopada 2014

Bezwstydnie.

Bezwstydnie całować
Twoje wargi.
Oplatać Cię w nocy,
zbliżać wargi do Twego
ucha i szeptać
sprośności.
Pożądaniem Cie
onieśmielać
i seksownością
zaginać.
Omiatać spojrzeniem
erotyczne partie
Twego ciała.
Chłonąć zmysłami,
zachłysnąć się Tobą.
Kusząco kręcić
biodrami,
zadziornie ciągnąć
za włosy.
Pragnąć
i być upragnioną.
Kochać i być
kochaną.

Bezwstydnie całuje
Twoje wargi...

sobota, 22 listopada 2014

Szukam?

Odrywam się
kawałek po kawałeczku.
Penetruje swoje
ciało w poszukiwaniu
tego co najważniejsze.
Wątroba, trzustka,
woreczek, gdzieś
to musi być,
ale co to było?
Wyrywam sobie
wnętrzności i układam
jak puzzle, co jest
ważniejsze od duszy?
Coś bez czego nie można
żyć,
ale dlaczego nie pamiętam co
to?
Szukam dalej uzewnętrzniając
się, gdy słyszę w oddali :
-Brakuję Ci tego.. -
mówi trzymając w dłoni
moje serce.
Przypominam sobie
powoli i wyciągam ręce,
odchodzi z moim organem
pompującym krew.
Zapominam.
Szukam dalej..
Czego właściwie szukam?

piątek, 21 listopada 2014

Po prostu.

Dumnie niczym diwa
schodziła pod schodach,
tłum zamarł, a ona z wysoko
uniesioną głową wciąż
zmierzała ku dołowi.
Pomruki zachwytu
i zazdrości mieszały się
i szeptem dochodziły do
jej uszu.
Nie ważne to dla niej było.
Jej stopa odziana w pantofelek
dotknęła parkietu
i wtedy ich oczy się spotkały.
Jej czekoladowe spojrzenie
było pełne triumfu, gdy
on z niedowierzaniem
patrzył na jej piękno.
Odziana w suknię i biżuterię
upiła łyk szampana,
uśmiechnęła się zwycięsko
i kiwnęła mu głową.
Wiedział, że obecnie nie znaczy
już dla niej nic, jest tylko
kimś kto po prostu
egzystuje.

niedziela, 16 listopada 2014

P.S.

Czy kiedykolwiek
ktoś jeszcze będzie pisał
do mnie listy?
Czy kiedykolwiek
ktoś mnie pokocha?
Bezinteresownie
i bezwarunkowo?
Czy któraś okaże
się tą jedyną?
Czy kiedyś cały
pomarszczony
z artretyzmem usiądę
w bujanym krześle
na werandzie i przeczytam
na końcu kartki :
P.S Kocham Cię?

sobota, 15 listopada 2014

Dotykaj.

Więc dotykaj mnie
spragnionymi dłońmi.
Chłoń mnie zmysłami
i muskaj tylko Tobie znane
zakamarki mego ciała.
Całuj mnie w usta,
w zagłębienie przy obojczyku,
w brzuch i uda.
Gryź mnie w szyję, sprawiaj,
by dreszcze przechodziły po mnie,
żebym była naelektryzowana i
pobudzona.
Pieść mnie, czule i delikatnie,
niech opuszki Twoich palców
penetrują moją skórę,
bym czuła Cię dogłębnie,
w każdej komórce, w każdym
zakończeniu nerwowym.

Bądź, zawsze i wszędzie.

środa, 12 listopada 2014

Roza.

Róża.

Ulubiony kobiecy kwiat.
Dla niej była utrapieniem.
Krwista,czerwona róża -
mówiąca głośne żegnaj.
Znienawidziła je,
nie patrzyła na nie,
nie kupowała ich.
Pragnęła, by przestały
istnieć - by przestały łamać
jej serce.

Dziś, patrzę na nią
i widzę zupełnie inną
osobę.
Znowu uwielbia czerwone
róże, ale nie kupuje ich
już sama.
Ja jej je kupuje.
Czasem bukiet,
a czasem tylko jedną,
dla przypomnienia,
że jestem i nigdzie się
nie wybieram.

Kobieta powinna kochać
róże, koniecznie czerwone.

niedziela, 9 listopada 2014

Taniec.

Tańczyłem z nią
każdego dnia.
Wyciągałem rękę
i prosiłem do tańca,
nie ważne było to
czy gra muzyka, czy
też nie.
Ważny był jej uśmiech,
a następnie śmiech,
gdy wygłupiałem się
udając zawodowca.
Trzymałem ją mocno
w ramionach, cały
świat mieścił się
w moich rękach.
Do końca jej dni,
nawet, gdy była na
wózku, a choroba odebrała
jej blask oczu.
Zawsze, gdy wyciągałem
rękę ona się uśmiechała.
Widziałem w niej tą
samą, energiczną kobietę.
Kobietę, która spędziła
swoje życie na wiecznym
tańczeniu ze mną.

piątek, 7 listopada 2014

Lornetka.

Staje przed lustrem
w swojej smukłej
kawowej sukience.
Włosy w nieładzie ułożone
kaskadą spływają po jej
pięknych, zgrabnych plecach.
Próbuje opanować
westchnienie - na próżno,
samoistnie wydobywa się
z moich ust.
Jej małe ręce zdejmują
ramiączka sukni i
ściąga ją w dół.
Oparty przyglądam
się temu zjawisku.
Wyczekuje, sycę oczy.
Odwraca się jednak, widzę
to błyszczące spojrzenie, jakby
dokładnie wiedziała,
że właśnie ją obserwuje.
Figlarnie przegryza wargę
i przechodzi w inny kąt
mieszkania.
Znika mi.
Odchodzę od lornetki
i po raz kolejny daje
upust wyobraźni.

czwartek, 6 listopada 2014

Jak?

Wypiłem kolejną szklaneczkę
whisky.
Siedziałem w słabym oświetleniu
i patrzyłem na ten obraz.
Myśli kołatały się w mojej
głowie, a ja próbowałem
sobie przypomnieć,
jak to się zaczęło?
Boże chyba jak to się
skończyło..
Dolałem sobie whisky,
przyglądałem się rysom
ciała, drobnym zaokrągleniom.
Długim włosom, które
obcięła.
Pokręciłem głową,
został mi tylko ten obraz.
Jak do cholery doszło do tego,
że został mi tylko
obraz?

wtorek, 4 listopada 2014

Tak kochalam.

"-Powiem ci - ciągnęła tym samym pośpiesznym,
 namiętnym szeptem 
-co to jest prawdziwa miłość. 
To ślepe oddanie, 
poniżenie bez granic, 
całkowite poddanie się,
zaufanie i wiara na przekór samej sobie
i całemu światu, 

ofiarowanie własnego serca 
i duszy oprawcy! 
Tak kochałam!"

poniedziałek, 3 listopada 2014

Zapamietal.

Wdychała zapach bukietu
nadesłanego z samego rana.
Otulona nikłym zapachem
męskich perfum
czytała nakreślony
lekką ręką liścik.
Kąciki jej ust podniosły
się ku górze,
oczy zabłyszczały.
Na wczorajszej,
pierwszej randce wspominała,
że jeśli róże to tylko
niebieskie.

Zapamiętał.