środa, 29 stycznia 2014

'Osiem stopni poniżej serca, spodziewamy się kolejnych śnieżyc, nieżyć.'

poniedziałek, 27 stycznia 2014

'Nie odkładajcie na później ani piosenek, ani egzaminów, ani dentysty, a przede wszystkim nie odkładajcie na później miłości'

sobota, 25 stycznia 2014

Porcelanowa lalka.

W zastygłej pozie na lodowej
krze, tchu nabiera w zwężone
boleśnie, marne płuca.
Porcelanowa lalka.

Oszronione oczy zamyka,
bursztyn matowy chowa
w żałobie miłosnej pogrążona.
Porcelanowa lalka.

Ust czerwień zanikła.
Mrozem wyżłobione,
spękane wargi straciły
ciepło.

Zziębnięte serce nierytmicznie
uderza wewnątrz skostniałego ciała.
Szamoczę się niczym udręczony
ptak w złotej klatce.

Wdech - wydech -
świszczy i trzeszczy -
wybranka swego nawołuje.

Łza zamarza na bladym policzku.

Pęka krucha, porcelanowa lalka,
pęka lodowa kra.
Czeluść zimnej, zdradzieckiej wody
pochłania odrętwiałe, niekochane ciało..

wtorek, 21 stycznia 2014

Bo.

'Uwielbiam patrzeć jak zasypia, jak obiecuje, że tylko na chwilkę, dosłownie pięć minutek, a po chwili zawinięty w koc, mruczy coś pod nosem. Mówi przez sen, mówi, że kocha i nie zostawi, że jestem ważna i bardzo mnie uwielbia. Ale co najpiękniejsze - mówi, że on wie, że oddałabym za niego życie, on jest tego pewien, bo się kochamy i on zrobiłby dokładnie tak samo. Później się budzi i twierdzi, że to przez mój głos, że niby ja mówię do siebie, ale uśmiecham się tylko pod nosem i przecząco kiwam głową, by za chwilę móc wylądować obok niego w łóżku, czując się obezwładniona przez jego piękne serce. Czuję jak bije i ociera się o moje, aż to połączenie zaczyna iskrzyć, i wydawało mi się, że tylko ja zauważyłam tą miłość unoszącą się nad nami, ale nie, on też to widział, dostrzegł, że kocham go tu i teraz, jutro, pojutrze, i do końca życia, w samochodzie, na kanapie, i wszędzie. Kocham go i nic nam tego nie odbierze. Nic ani nikt nie stanie nam na drodze. Bo nam zależy. Bo mamy w sobie tę miłość.'

poniedziałek, 20 stycznia 2014

Czarownik.

Płonęłam, gdy czule dotykał
mojego nagiego ciała,
gdy jego dłonie znajdowały się
w zagięciu mojego
kręgosłupa - tak czule,
delikatnie z ogromną dozą
pieszczoty.
Na mojej skórze wystąpiły ciarki,
oblały mnie tak samo jak rumieniec
moje zawsze blade policzki.
Fala ciepła przelała się przez
mój krwiobieg, gdy jego opuszki
palców schodziły niżej i niżej.
Zniżyłam głowę dłużej nie mogąc patrzeć
w jego rozognione, szkarłatne oczy -
oczy czarownika.
Przerwał i poczułam jak czule podnosi
mój podbródek ku górze, odgarnął
niesforny kosmyk plączący się od dłuższego
czasu na mojej małej twarzy.
Pocałował moje usta i nogi odmówiły mi
posłuszeństwa - byłam jego, tylko
jego usta idealnie pasowały do kształtu
moim zaschniętych, popękanych warg.
Gdy zaczęłam wodzić dłońmi po jego
masywnym torsie, kontynuował podróż
po mojej sylwetce.
Na cel obrał sobie moje drobne, jędrne
piersi.
Dotykał, badał, pieścił i smakował -
gdy jego język zwilżył moje sutki
zaczerpnęłam głęboko powietrza.
Rozpływałam się, czekając z nieskrywaną
ciekawością na dalsze kroki.
Z czcią ułożył mnie na łóżku i poczułam
ciężar jego rozpalonego ciała.
Rozchylił czule moje nogi, a ja zagryzłam
dolną wargę, gdy poczułam go na łechtaczce,
zamknęłam oczy.
Z początku wykonywał drobne, koliste ruchy
sprawiając mi niemałą przyjemność,
następnie pogłębił swoje ruchy tak, iż
moje ciało wygięło się w łuk i zaczęłam
syczeć z rozkoszy.
Przerwał moje męki, gdy byłam bliska
osiągnięcia szczytu i wybuchnięcia
niczym wulkan po wielu latach spoczynku.
Ponownie ujrzałam szkarłatne oczy czarownika
a na udzie poczułam jego twardą, nabrzmiałą
męskość.
Ciągle pochłaniając mnie wzrokiem wbił
się we mnie mocno i głęboko.
Z mojego gardła wydobył się krzyk podniety
i najwyższej rozkoszy.
Wychodził ze mnie cały, by następnie wbić
się głęboko, do końca - tak, by usłyszeć mój spazmatyczny krzyk.
Wykonywał rytmiczne ruchy, a ja wzbijałam się
coraz wyżej i wyżej.
Byłam z nim połączona w dziwny, niewytłumaczalny
sposób.
Objęłam jego silne ramiona i moim ciałem
wstrząsnął nieopisany orgazm.

Otworzyłam oczy, leżałam sama na łóżku,
zlana potem w ciemnym pokoju.
Rozejrzałam się dookoła - pusto.
Opadłam na poduszki i jedyne
co widziałam w wyobraźni to
szkarłatne oczy czarownika.

niedziela, 19 stycznia 2014

Walka.

Leże bezwiednie na podłodze,
drżę, słyszę kołatanie serca,
splątane, nieskładne myśli,
pluję krwią.

Ociekam samotnością,
pełza po mnie niczym stado jadowitych
węży, czekając na jakikolwiek,
najdrobniejszy ruch.
Podłogę spowija zimna, nieludzka
mgła.

Po raz kolejny dostaję w twarz -
szybki, zwinny cios.
To tęsknota znów zaatakowała,
słyszę jak w oddali
desperacja rechocze,
paląc kolejne cygaro.
Kłąb dymu unosi się w powietrzu,
dając podwaliny nostalgii.

Zamykam oczy, zmęczenie
próbuje ukoić moje otwarte rany,
niestety życie podsuwa mi jego obrazy.

piątek, 10 stycznia 2014

Tylko jej.

'Kobieta nie pragnie pięknego, nagiego męskiego ciała. Chce męskiej duszy. Potrzebuje podziwiać tego, kto zdejmuje z niej koronkową bieliznę i dotyka jej ciała. Ale przede wszystkim chce zachwytu w oczach mężczyzny. Lubi się w nich przeglądać. Bo tym, co żywi kobiecą namiętność, jest jego pożądanie. Świadomość, a najlepiej pewność, że on chce jej, i tylko jej.'

czwartek, 9 stycznia 2014

Jestes.

'Jesteś jedyną osobą, która daje mi szczęście i po chwili je zabiera. Tworzysz mi życie, przez chwilę, przez moment a potem je niszczysz.'

środa, 8 stycznia 2014

Westchnal.

'Przysunąwszy się odrobinę bliżej, zaczęłam wodzić opuszkami palców po konturach Jego przedramienia. Trzęsła mi się ręka, byłam pewna, że to zauważy. -Mam przestać? -upewniłam się, bo zamknął powieki. -Nie... - odparł, nie otwierając oczu. -nawet nie potrafisz sobie wyobrazić, co czuję, gdy tak robisz.- westchnął.'

wtorek, 7 stycznia 2014

23.23

Otwieram okno,by
poczuć świeże powietrze,
próbuje oddychać - nie mogę,
duszę się i krztuszę.
Upadam na kolana,
łapię się za gardło,
staram się złapać odrobinę
tlenu, by wypełnić spragnione,
zwężone płuca.
Nic nie pomaga, nic nie czuje,
pozbawiona najcenniejszej rzeczy
umieram w mękach.

23.23 - przychodzisz,
otulasz ramieniem moje
zimne, nieruchome ciało.
Powraca puls, serce powoli
zaczyna bić, krew tłoczy się w żyłach,
nabieram koloru.
Łapię haust powietrza, otwieram
oczy.
Błogi stan otula wszystkie moje komórki.

Ty - dawca mojego życia,
respirator przywracający prawidłową akcję serca.

środa, 1 stycznia 2014

Moglbym, wiesz..?

'Mógłbym napisać wiersz, wiesz?
Że nigdzie nie dojdziemy i że łaknące ciepła policzki możemy przyłożyć już tylko do spuchniętej od dżdżu ziemi. Że kotka straciła oko i zawodzi nocami pełnym żalu jękiem istoty, która nie wie, dlaczego zabrano jej pół świata. Że pół świata to dystans między moimi wargami a twoim karkiem i że to bez znaczenia, bo ciężar tej przestrzeni jest tylko mój. 


Wiesz, mógłbym napisać wiersz, ale nijak zamknąć w wersy niemoc, bo coraz mniej potrafię wysławiać brak i odarcie, a coraz bardziej czuję obcość. Nie myślałem, że można być samemu jeszcze bardziej niż kiedyś, teraz już się nawet nie otulę strofami, nie wyślę pieczołowicie szykowanych komunikatów w próżnię.

Chowam wyrazy oddania i wyrazy oddane na przemiał, zresztą napisałem już o tobie tyle, że z kresek na piszczelach Inkowie odczytaliby finanse Imperium. Napisałem już o tobie tyle, że powinnaś zaistnieć, wiesz? Wiersz w tym wypadku byłby nietaktem, bo kto to widział, żeby się kochać w niebycie.'