
całować ten skrawek cienkiej,
pulsującej skóry.
Cichutki jęk aprobaty sprawił,
że pragnienie posiadania jej stało
się nazbyt intensywne.
Jej dłonie wodziły po moim nagim
torsie, delikatnie opuszkami palców
wywoływała u mnie dreszcze, które
raz po raz mnie obezwładniały.
Napotkałem jej krwiste, duże usta
i całowałem do bólu.
Syciłem się jej ciałem, syciłem się nią,
dotykałem, zwiedzałem i pieściłem
każdy najmniejszy zakamarek.
Jej piersi, płaski brzuch, jędrne pośladki,
to nieprzyzwoite przemknęło mi przez myśl -
by ktoś był tak doskonały.
Ale ona była.
Przy niej wszystko nabierało innego koloru,
ona tworzyła nowy świat, nowe idee,
nowego mnie.
Drażniłem się z nią, by po chwili
znaleźć się w niej.
Była taka ciepła i miękka,
od razu przyjęła mnie i otuliła jakby to było
właściwe.
Jakbym zawsze należał do niej.
Jej bursztynowe oczy patrzyły na mnie
w tej wzniosłej chwili i ja wiedziałem,
wiedziałem, że tylko ona tak na mnie patrzy.
Jakby widziała tylko to co najlepsze we mnie
i starała się to ukazać w odbiciu tych czekoladowych
kul.
Po wszystkim wtuliła się we mnie, a ja wyszeptałem
w jej kasztanowe włosy mój największy sekret:
Idealna...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz