Była
tak blisko.
Czuł jej zapach w swoich nozdrzach,
ciepło jej ciała, włosy
łaskoczące go w twarz.
Była jego, przez jedną, krótką chwilę była jego.
Dlaczego pozwolił jej odejść?
Dlaczego za nią nie pobiegł?
Nie złapał za rękę jak
wtedy w knajpie?
Te i inne myśli kłębiły się w jego głowie,
gdy wracał do
swojego pustego,
zimnego apartamentu.
Rozmyślał o tym jak bardzo wydała mu się
krucha,
gdy wpadła w jego ramiona,
jak gdyby zaraz miała się rozlecieć na
milion małych kawałków.
Gdy znalazł się już pod domem uderzył kilka razy w kierownicę,
po jego dłoniach rozszedł się pulsujący ból,
dzięki czemu na jeden krótki moment
jego myśli nie były
nią zaprzątnięte.
Po kilku głębszych oddechach
wysiadł z wozu i udał się do swojego mieszkania.
Wiedział jak skończy się ten
wieczór,
znów naleje sobie szklaneczkę whisky,
jak nie dwie, usiądzie przy
aktach wiedząc,
że nie zaśnie.
Może nawet weźmie dziś prysznic.
Potem położy
się w swoim dużym,
chłodnym, satynowym łóżku i ponownie
kobieta o dużych, bursztynowych oczach zawładnie jego umysłem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz