Leżała potargana
w moim łóżku.
Słodko wygięta
pod moją pościelą.
Uśmiechała się do mnie.
Stałem i patrzyłem na ten
rząd białych zębów
i wygięte duże usta.
Moje usta.
A ona tylko figlarnie
na mnie zerkała
czekając, aż do niej
podejdę.
Więc podszedłem,
usiadłem obok
i czule pogładziłem
jej policzek.
Wtuliła
się w moją dłoń,
a ja zacząłem wierzyć
w cuda.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz