Piękna,
błyszcząca, czerwona suknia
spowijała jej gibkie, blade ciało.
Schodząc
po kamiennych schodach
czuła spojrzenia kierowane ku niej.
Diabelnie
seksowna?
To sobie myślą?
Kusicielka, która wyprawia imprezę
charytatywną?
Zapewne. Imponujące spojrzenia mężczyzn,
zazdrosne
pomrukiwania kobiet,
to właśnie docierało do jej zmysłów, ale i nie
tylko.
Czuła krew, krew która pulsowała
w każdym organizmie.
Słyszała jej
nurt, to jak uderza o każdą komórkę,
jak przelewa się w żyłach.
Jej
oczy stały się czarne,
a kły chciały wydostać się na zewnątrz.
Stłumiła w
sobie ten instynkt i zaczęła witać się z gośćmi.
Nigdy nie dotykała ich
rąk,
nie mogli poczuć jej chłodu,
nie mogli wiedzieć, że jej serce już
dawno nie bije.
Uśmiechała się zalotnie wypatrując ofiary,
siedząc na
barowym stołku dostrzegła
wysokiego mężczyznę, który zerkał w jej
stronę.
Wiedziała, że to będzie udane polowanie.
Już chciała zeskoczyć z
barowego stołka,
gdy jej ramię pochwyciła jakaś ręka.
-Prosiłem Cię,
byś tego nie robiła Marii,
nie jesteśmy potworami też mamy uczucia.
-
Głoś Bruna był twardy i szorstki.
Dobrze wiedziałam, że nie pochwala
tego co leżało
w naszej naturze i za wszelką cenę próbował uczyć
Nas
wszystkich manier, dyscypliny i przede wszystkim silnej woli.
Spojrzałam
tylko na niego,
nic nie mówiąc
i poszłam brylować na sali wśród
snobistycznych,
nadętych bogaczy, słysząc każdą ich myśl,
wiedząc o
każdym ich ruchu
i ukrywać to, że jednym ruchem
mogłabym pozbawić ich
serca.
Wampirki, lubię to. :D
OdpowiedzUsuń