środa, 9 listopada 2016

Milosciowo.

- Alice !! Turyści zjechali !
- Już biegnę Greg !
- Zobacz jaka wesolutka ta panienka, hehe.
- Podobają mi się jej buty i płaszcz, przydałby mi się taki.
- Cicho ! Idą do Nas.
Młoda para zbliżyła się do zajazdu i promiennie uśmiechnęła.
-Witamy w Zajeździe pod Dębkiem !- wykrzyczała Alice.
- Chcielibyśmy wynająć pokój na tydzień – odrzekł mężczyzna, którego lustrował Greg.
- Nie ma problemu Rybeńko, chodźcie za mną.

Małżeństwo ulokowało się w swoim pokoju i po godzinie udało na zwiedzanie. Gdy wrócili późnym wieczorem czekała na nich kolacja, a w zajeździe nie było śladu żywej duszy.
Nagle zgasły wszystkie światła, kobieta zaczęła krzyczeć... Po chwili wszelkie odgłosy ucichły..

Alice weszła do miejscowego sklepiku, w którym zebrał się tłum, wszyscy zażarcie o czymś dyskutowali.
-Alice, czytałaś poranną gazetę?- zapytał ktoś z tłumu.
-Nie, stało się coś?- odpowiedziała niewinnie.
- Szeryf znalazł zwłoki młodego małżeństwa, to już kolejne, w gazetach rozpisują się, że z naszej mieściny nikt nie wraca żywy..
- Opisują Miłościowo jako czarną dziurę, z której się nie wychodzi? – zaśmiała się Alice.
-Raczej jako mroczne, chore i pełne tajemnic miasto, do którego nikt już nie zawita.
-Nie bądź taki pewny – odpowiedziała Alice, przemierzając półki w nowiutkim płaszczyku i butach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz