Roztrzęsiony wbiegłem
do budki telefonicznej.
Automatycznie wybierałem
klawisze,
pamiętałem ten numer
mimo upływu lat.
Modliłem się w duchu,
by go nie zmieniła,
by wszystko było wciąż
takie samo.
Usłyszałem sygnał,
serce biło mi w klatce
z prędkością światła.
Drżącą dłonią trzymałem
słuchawkę,
zacisnąłem oczy i czekałem.
Po chwili odezwał się
męski głos, mówiący,
że Ona - moja - nie
może teraz rozmawiać.
Słuchawka wypadła
mi z rąk, jednak było
już za późno..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz