Stałem na przeciwko
niej i podziwiałem.
Dzieliło nas może
kilka centymetrów,
ale w nozdrzach już
czułem jej zapach.
Delikatny zapach
kwiatów.
Stała taka niewinna,
przegryzając dolną wargę
i wpatrując się we mnie
tymi dużymi, brązowymi oczami.
Chociaż w tych ciemnościach
były wręcz czarne.
Dopiero, gdy zrobiła ten
jeden krok w moją stronę,
wpadając w smugę światła,
zaczęły błyszczeć się lekkim
złotem.
Była na wyciągnięcie ręki,
to już nie były centymetry,
to była chwila.
Gdybym tylko się odważył
byłaby moja.
Ale nie mogłem przekroczyć
tej granicy.
Ona musiała to zrobić.
Wszystkie mięśnie napięły
mi się, gdy zrzuciła z siebie
czarną, opinającą ją sukienkę,
która obecnie leżała u jej
małych stóp.
Jej smukła sylwetka,
wyprostowane plecy,
była dumna z tego, że
stoi właśnie przede mną
i odkrywa tajniki swojego
ciała.
A ja mogłem tylko sycić
wzrok.
Rozpuściła swoje kasztanowe
włosy, które z czułością okalały
jej twarzyczkę.
Słyszałem bicie swojego
serca i huczącą krew, która
obijała się o wszystkie tętnice.
Wrzałem, podpaliła mnie,
a ja płonąłem.
Przysunęła się bliżej,
z ręką w górze, znakiem
bym jej nie dotykał.
Myślałem, że oszaleje, gdy
jej palce rozpinały mi koszulę
i muskały moje mięśnie.
Intensywność jej odczuwania
wykraczała poza skalę.
Lecz, gdy zjechała z czystą
premedytacją do zapięcia moich
spodni nie wytrzymałem.
Przyciągnąłem ją do siebie,
bym mógł wreszcie całym
ciałem ja poczuć i wpiłem się
w jej usta, teraz ja przegryzłem
jej wargę, ja spijałem ten
słodki smak.
Brakowało mi powietrza,
a ona spoglądała na mnie
jakby nie zdawała sobie sprawy
z tego jak na mnie działa.
Pozbyłem się ostatniej części
garderoby i ułożyłem ją na podłodze,
by zaraz okryć ją swoim ciepłem.
Biło od niej gorąco, a może to ode mnie?
Niczego nie byłem pewien, oprócz
tego, że muszę ją mieć.
Leciutko rozchyliłem jej uda,
jej cichutki jęk sprawił, że wybuchnąłem,
wbiłem się w nią cały i krzyknąłem.
Znaleźliśmy wspólny rytm, podłoga
upajała się naszym potem, a my tańczyliśmy
na strunach wielkiej miłości.
Szczyt przyszedł nagle, wstrząsając
naszymi ciałami, a upiory
mojej samotności opuszczały
mnie raz na zawsze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz