Otulona ciepłym,
wełnianym kocem,
popijała świeżo zaparzoną
kawę.
Lekko odkryte ramiona
smagał delikatny wiatr
wpadający przez niedomknięte
okiennice.
Z czułością muskał jej
skórę, przypominając
o dotyku jego dłoni.
Pamiętne, letnie, gorące
noce.
Ona i On.
Splątani w jedno,
ukrwione i unerwione
ciało.
Oblizując czule wargi,
w wyobraźni spijała
smak jego nabrzmiałych
ust.
Żar bijący z kubka,
okalał jej smukłą
twarz jak jego oddech,
gdy wypowiadał magiczne
słowa.
Szary poranek,samotność
bijąca z białych ścian.
Wspomnienie jego
odejścia.
sama wymyslilas? cudowne.
OdpowiedzUsuńTak :) dziękuje ;)
Usuń