Mówiła prawdę,
gdy opowiadała, że
będzie najpiękniejszą
panną młodą, jaką widział
świat.
Mówiła prawdę snując
marzenia o wyśnionej
sukience, o każdym
detalu, który
się będzie na niej znajdował.
Mówiła prawdę o tym
jak upnie swoje kasztanowe
włosy i o tym jakie założy
buty.
Wszystko co mówiła do
mnie zawsze było prawdą.
Tyle, że ja nigdy jej nie wierzyłem.
Byłem pewien, że żyję
w idylli, w bańce która
zostanie pochłonięta
przez okrucieństwo i realizm.
Trwałem z nią w niej bo
kolorowała moją szarą
i pustą rzeczywistość.
Patrzę teraz na nią,
jak stoi z innym mężczyzną
na ślubnym kobiercu -
jest motylem.
A ja zastanawiam się
czy pochwycić go znów
w swoje dłonie
i ponownie pokolorować
swój świat....?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz