piątek, 7 listopada 2014

Lornetka.

Staje przed lustrem
w swojej smukłej
kawowej sukience.
Włosy w nieładzie ułożone
kaskadą spływają po jej
pięknych, zgrabnych plecach.
Próbuje opanować
westchnienie - na próżno,
samoistnie wydobywa się
z moich ust.
Jej małe ręce zdejmują
ramiączka sukni i
ściąga ją w dół.
Oparty przyglądam
się temu zjawisku.
Wyczekuje, sycę oczy.
Odwraca się jednak, widzę
to błyszczące spojrzenie, jakby
dokładnie wiedziała,
że właśnie ją obserwuje.
Figlarnie przegryza wargę
i przechodzi w inny kąt
mieszkania.
Znika mi.
Odchodzę od lornetki
i po raz kolejny daje
upust wyobraźni.

4 komentarze: