Z torebką zawieszoną
przez ramię dumnie
przemierzała
ulice swojego miasta.
Starała się nie wyróżniać
z tłumu, nie wychylać
się.
Z każdym krokiem
słyszała co raz głośniejsze
tykanie dochodzące z torby.
Starała się nie zwracać na to
uwagi i przyśpieszyła kroku.
Tuk, tuk, tuk -
rozległo się ponownie.
Zawstydzona spojrzała
pod nogi, nie zważając już
czy na kogoś wpadnie.
Pragnęła jak najszybciej
znaleźć się w domu.
Torba zaczęła się
niespokojnie poruszać,
przygniotła ją lekko
ręką i biegiem ruszyła
przed siebie.
Wbiegła po schodach
do domu, zatrzasnęła
za sobą drzwi.
Opadła na podłogę,
otworzyła torbę.
Bicie było już
słyszalne.
Wzięła do ręki swoje
zranione serce.
Zamknęła oczy.
Widok porysowanego
i popękanego mięśnia był
dla niej okropny.
Wstała, włożyła
serce do inkubatora
i czekała, aż powoli
wyzdrowieje.
Aż znów zacznie dla niej
bić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz