Wbił rękę w jej klatkę piersiową,
dokładnie tam, gdzie biło
jej serce.
Czuła ból, łzy napływające
do oczu, gdy ściskał z całych
sił jej średniej wielkości
mięsień pompujący krew.
Zacisnął swe palce,
straciła oddech,
jednym szarpnięciem,
z zimną krwią wyrwał
rdzeń jej organizmu.
Upadła na kolana,
krwawiąc i nie dowierzając.
Chłód wpełzał do
dziury w torsie,
okalał pustkę i sadowił
się na dobre.
Ostatnie spojrzenie
jego zimnych oczu.
Ostatnie dudnienie
jego kroków.
Ostatnie tchnienie
życia.
Ciemność.
Aż mi się chłodniej zrobiło, a i tak cały dzień mi zimno!
OdpowiedzUsuń