Codziennie zasypiam
jak kłoda.
Budzę się rankiem
i mam nieodparte wrażenie,
że znowu o niej śniłem.
Ciągle przed oczami mam
jej wątły obraz.
Myślę o tym każdego
dnia, siadam z kubkiem
kawy i próbuje sobie
przypomnieć, próbuje
dojść do ładu z moją
podświadomością,
ale nie wiem, w którym
momencie widzę sen, a w
którym swoje wyobrażenie.
Jakaś cząstka mnie
nie chce się jej pozbyć,
wręcz przeciwnie, stara się,
bym o niej nie zapomniał,
bym ją do siebie dopuścił.
Ale co w momencie, gdy to
zrobię?
Jej już nie ma, straciłem
ją na zawsze.
Zasypiam i znowu
rankiem nie wiem
co jest prawdą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz