I krzyczałam, wrzeszczałam jak
oszalała, a w oczach wzbierały mi
łzy.
Słowa nieskładnie, w jakimś
dziwnym bełkocie wydobywały
się z moich ust, ale to nie było
ważne, bo one wcale nie miały
znaczenia, sensu nie miały.
I z tej bezsilności zaczęłam
okładać go moimi małymi
piąstkami, wówczas już
łzy zalały mi ostrość widzenia,
a on tylko stał i przyjmował
te moje ciosy i nie wiem
co było gorsze, to że nie reagował,
czy to, że tak stał dumnie jak
skazaniec przyjmujący swoją karę.
Uderzyłam go więc w twarz,
otwartą, pełną dłonią -
od razu pożałowałam, drżącymi
palcami dotknęłam własnego policzka
bo to tak jakby sama siebie uderzyła.
W jednej chwili zaczęłam
go przepraszać i tym razem to
ja słuchałam jego krzyków,
byłam świadkiem pękającej
tamy emocji, które huknęły
mi w twarz.
Ale nie zważając na to zbliżyłam
się do niego, mimo tych jego
protestów i zaczęłam go całować,
delikatnie moje nabrzmiałe wargi muskały
jego buzię, a szczególnie ten nieszczęsny policzek.
Rzucił mnie na łóżko i zdzierał ubrania
w tej ekstazie uczuć pragnęłam, by mnie posiadł,
by poczuł, że jestem tylko jego.
Moje dłonie, jego dłonie, nasze dłonie -
błądziły, zwiedzały, syciły się, tak jakbyśmy pierwszy
raz poznawali swoje ciała.
Zapach jego skóry, do tej pory przesiąknięte jest
nim moje wnętrze.
Języki nasze toczyły jakąś swoją małą, zawziętą
wojnę.
Serce mi kołatało, a podbrzusze pękało
z pożądania, wiłam się pod nim, gdy
z czułością dotykał moich piersi, gdy delikatnie
zębami łapał stwardniałe sutki.
Dreszcze przechodziły przez moje ciało,
niczym spięcia w kablach.
Bawił się ze mną, a gdy z rozkoszy odchyliłam głowę,
wbił się tymi swoimi kłami w moją cienką,
pulsującą szyję- byłam stracona.
Błagałam, by przerwał te tortury i spojrzał
wtedy w moje rozszerzone źrenice i wszedł
we mnie dziko, namiętnie.
Przepadłam, dryfowałam w przestrzeni
naszej słodkiej miłości, w oparach się
dusiłam, topiłam w oceanie jego szaro-niebieskich
oczu.
Przylgnęłam do niego całym ciałem
i jeszcze raz złożyłam czuły pocałunek
na zranionym licu.
Uśmiechnął się lekko, zapewniając mnie
o swojej miłości.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz