Cichy
stukot obcasów, wybudził go z lekkiego snu. Przetarł oczy, spojrzał
na telefon, 3.20. Czyżby mu się przyśniło? Podniósł się lekko,
wytężając słuch. Stukot był głośniejszy,zdezorientowany siedział bez
ruchu. Po chwili zapalił nocna lampkę i czekał, ktoś był bardzo blisko
jego sypialni. Nagle zobaczył , że klamka delikatnie się poruszyła...
Wpatrywał
się w drzwi, tak oszołomiony,że aż niezdolny do jakiegokolwiek, nawet
najdrobniejszego ruchu.. Drzwi się uchyliły, zobaczył w nich ją.
Smukłą, piękną, jak zwykle lekko zarumienioną.. Była śliczna, emanowała
niewidocznym blaskiem, jej słodki zapach perfum unosił się w powietrzu
niczym afrodyzjak. Z letargu wyrwało go jej ciche : Cześć. Nie pytając
go, weszła. Zdjęła swoje wysokie, czerwone szpilki, i usiadła na
skraju łóżka. Patrzyła na niego swoimi niewiarygodnie dużymi oczami.
Odpowiedział mimochodem, szybko, by nie popsuć tej chwili, w której
chłonął każdą część jej ciała..
Była
niewiarygodna, lekko potargana i zawstydzona, jakby sama nie wierzyła
że tu jest. Dłużej nie mógł trwać w tej obojętności, delikatnie
nachylił się ku niej i złożył pocałunek na jej pełnych, czerwonych
wargach. Była taka ciepła. Chciał by ta chwila trwała wiecznie, by
zawsze mógł trzymać ją w ramionach, oglądać, gdy jest zarumieniona,
nieobecna, a na jej głowie panuje artystyczny nieład. Wpatrywać się w
jej oczy, wiedząc że jest darem od niebios .Przytulił ją mocno do
siebie, a ona wtuliła się w jego tors, a bicie jego serca towarzyszyło
jej całą noc.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz