- Opowiem Ci jak to było.
Jego spojrzenie mówiło mi zawsze więcej,
niż wypowiedziane przez niego słowa.
W nich widziałam to skrywane na dnie dobro.
To te oczy mnie uwiodły.
To one kazały mi się poddać,
kazały przestać walczyć z własnym rozsądkiem.
Prosiły bym oddała się temu uczuciu.
-I wiesz co? Posłuchałam ich.
Wtedy jego dłonie zawładnęły moim ciałem.
Delikatnie zwiedzał, badał, pieścił je
czułym dotykiem.
Ich przyjemna szorstkość doprowadzała mnie do obłędu.
Gdy jego wargi napotykały moje,
nasze języki splatały się w jedno.
Chłonęłam go każdym moim zmysłem.
Gdy był przy mnie traciłam kontrolę nad
wszystkim.
Moje wnętrzności płonęły żywym ogniem.
Poddawałam się chwili, wznosiłam na sam szczyt
ekstazy.
Należałam do niego,
byłam niewolnicą jego dłoni, oczu, ust, słów.
Do czasu.
- Pewnie chcesz wiedzieć jak to się skończyło.
Otóż nigdy nie należy stawać zbyt blisko krawędzi,
bez ówczesnego zabezpieczenia..
Spadłam - łamiąc serce na milion drobnych, gnuśnych kawałków.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz