tego nieobliczalnego mężczyzny. Jak doszło
do tego, że leży on teraz w moim łóżku, przykryty moją pierzyną, całkiem nagi?
Chyba długo będę odpowiadała sobie na to pytanie, na domiar złego moja
podświadomość zaczęła swoją burę, której zdecydowanie nie byłam w stanie
słuchać bez uprzednio wypitego kubka, gorącej, pachnącej kawy.
Najdelikatniej jak tylko potrafiłam, starałam się wyswobodzić z jego objęć,
prawdę powiedziawszy jeszcze nigdy w życiu nie musiałam tego robić, w jednej
chwili dotarło do mnie, że to pierwszy mężczyzna, który spędził u mnie noc i to
jaką noc. Zarumieniłam się wewnętrznie na samą myśl. Gdy udało mi się wydostać na wolność, zaczęłam rozglądać się za jakimś ubraniem, pierwsza z brzegu leżała jego koszula, odziałam ją i potruchtałam do kuchni. Wstawiłam wodę i postanowiłam przy
okazji zabrać się za śniadanie. Po raz pierwszy będę robiła facetowi śniadanie, coś za dużo tych pierwszych razów jak na sobotni poranek. Nie zastanawiając się nad tym zbyt długo
wyjęłam patelkę i czekając aż się rozgrzeje rozbełtałam jajka w małej miseczce. W tym samym momencie czajnik poinformował mnie, że zakończył proces grzewczy i
mogę swobodnie zalać sobie kawę. Przez okno wpadały promienie słońca, a po
paru minutach na drewnianej tacy miałam już ułożone omlety wraz z kubkami kawy.
Przeczesałam palcami moje opadające na twarz włosy, wzięłam tacę i zaniosłam do
sypialni.
Nadal leżał tak jak go zostawiłam, na brzuchu do połowy przykryty pościelą. Moje wnętrze zalała jakaś ciepła lawa emocji. Postawiłam tacę na nocnym stoliku
i powolutku wgramoliłam
się na łóżko. Patrzyłam przez chwilę jak jego klatka piersiowa unosi się i opada,
tak swobodnie, kojąco. Delikatnie opuszkami palców zaczęłam dotykać jego pleców.
Z początku prawie nietykalnie, tak, by go nie zbudzić, a potem co raz śmielej,
zataczałam koła na jego umięśnionych barkach.
Żaden mężczyzna mnie tak nie pociągał, żaden nie wywoływał dreszczy samym
byciem. Poczułam jak drga, otworzył swoje piwne oczy i wymamrotał to swoje
:
- Witaj piękna nieznajoma.
-Witaj piękny nieznajomy –odpowiedziałam.
-Czemu przestałaś? To było całkiem przyjemne.
-Jeszcze Ci się spodoba i zostaniesz na dłużej – zaczęłam zadziornie.
-Och – wsparł się na łokciu i kontynuował – czyli chcesz mi powiedzieć, że tej
nocy perfidnie mnie wykorzystałaś i czekasz tylko, aż grzecznie się ubiorę i
wyjdę? A to czułe smyranie jest taką małą rekompensata?
-Odgadłeś moje zamiary w 99%, wiesz ten 1% to śniadanie, które mimo wszystko Ci
przygotowałam, byś nie szedł do domu głodny, w moim domu obowiązują pewne
maniery – uśmiechnęłam się zalotnie widząc błysk w jego oczach.
- Jest pani naprawdę bardzo, bardzo niegrzeczną dziewczynką i
myślę, że powinna spotkać panią kara.
Nie zdążyłam nic powiedzieć, ponieważ rzucił się w moją stronę, pochwycił
w ramiona i zaczął mnie łaskotać.
- Puść mnie – wydusiłam z siebie, śmiejąc się jak szalona.
- Kara musi być.
I tak
turlaliśmy się na łóżku jak para nastolatków, jak para głupich, szaleńczo w
sobie zakochanych nastolatków, gdy nagle znalazłam się pod nim, cała potargana
i czerwona z roziskrzonymi oczami, a on czule pogładził mój policzek i
wyszeptał te cudowne słowa, które chłonęłam każdym swoim porem.
-Jesteś taka piękna, uwielbiam Cie, uwielbiam Twoje błyszczące oczy, które mienią się każdą odmianą brązu, uwielbiam Twoje pełne, krwiste usta,
Twoje włosy, Twój nos, uwielbiam Cię całą.
Pocałował moje usta, słodko, czule,z
pasją. Jego dłonie znów błądziły po moim ciele, a ja ponownie rozpadałam się na
milion kawałków.
Siedział
tuż obok mnie, czułam bijące od niego ciepło, odbierałam go każdym swoim
zmysłem i porem, a mimo to czułam, że znajduje się tysiące kilometrów ode mnie. Z tych rozmyślań wyrwało mnie jego pytanie.
- Włączyć radio?
- Jak chcesz.- odparłam lakonicznie, a on włączył jednak to radio, z którego wydobyły się dźwięki Maroon 5 – Love Somebody - świetnie pomyślałam, naprawdę
adekwatne do sytuacji, życie miało spaczone poczucie humoru.
- Na jakiej ulicy mieszkasz? – zapytał po dłuższej chwili.
- Marny z Ciebie detektyw, wyśledziłeś mnie tutaj i nawet nie wiesz gdzie mieszkam,
jestem rozczarowana – wydęłam słodko usta udając naprawdę urażoną.
- Nie rób tak, mam ochotę ugryźć Cię w te usta, by nauczyć Cię, że wydymanie
ich w taki sposób jest co najmniej niegrzeczne. A i dla Twojej wiadomości, nie
śledziłem Cię, po prostu się martwiłem..
-Yhym.
-Yhym? Tylko tyle?
- Powiesz mi w końcu, gdzie mieszkasz? Nie sądzisz chyba, że będę się włóczył po mieście i szukał Twojego mieszkania.
- Qwert Avenue 4, tuż za mostem.
- Dziękuje.
Jak mogłam w ogóle pomyśleć, że ten facet jednak nie jest aroganckim dupkiem? Zaczyna temat, a potem go nie kończy, jakby myślał, że ma do tego wszelkie
prawo. Przez resztę drogi oboje
milczeliśmy, ja nie miałam najmniejszej ochoty na rozmowę, ani zwierzenia, on
natomiast, sama nie wiem, po prostu się nie odzywał. Gdy dojechaliśmy na
miejsce, podziękowałam grzecznie i wysiadłam z wozu, zatrzaskując za sobą
drzwi. Wbiegłam po schodkach i zaczęłam
szukać w torebce kluczyków, udało mi się je znaleźć już po kilku sekundach. Otwierając drzwi usłyszałam jego wołanie.
- Zaczekaj !
Odwróciłam się niechętnie i odparowałam.
-Czego chcesz?
- Przepraszam..
Gdy
wypowiedział to jedno słowo, spadłam z klifu, który podtrzymywał jeszcze na
siłach mój zdrowy rozsądek. Zbiegłam ze schodków i wtuliłam się w jego tors. Poczułam bijące od niego ciepło, bezpieczeństwo. Nie wiem czemu pomyślałam o
domu, o cichej przystani, w której wszystko jest możliwe, w której wszystkie
marzenia stają się rzeczywistością. Chciałam wtopić się w niego, gdy mocno
objął moje kruche, wiotkie ciało. Pragnęłam, by ta chwila trwała wiecznie, by
na zawsze pozostać w jego ramionach, czuć tę siłę i pewność. Ten dzień nie
należał do udanych, ale czułam, że dobrze go kończę. Odchyliłam się, wiedząc,
że nie mogę dłużej trwać w tym uścisku. Puścił mnie, a gdy się odwróciłam i
ruszyłam do domu nie zatrzymał mnie. Gdy zatrzasnęłam za sobą drzwi do mieszkania,
nadal w głębi krzyczałam, by nie pozwolił mi odejść, by nie pozwolił mi na nowo
się przed nim zamknąć...
-Jestem zmęczona, to był naprawdę kolejny długi i męczący dzień, chce
położyć się spać, jest już późno, proszę wyjdź. – spróbowałam ponownie modląc
się, by posłuchał.
- Nigdzie stąd nie wyjdę, słyszysz? Tym razem nie dam za wygraną, tym razem nie
pójdę Ci na rękę tylko dlatego, że sobie tego życzysz. -Do cholery wyjdź z mojego mieszkania !
-Spójrz co robisz, mówisz, że to ja raz ziębie, raz grzeje, ale zobacz jak Ty
się zachowujesz, odpychasz mnie za każdym, pieprzonym razem gdy uda mi się do
Ciebie zbliżyć, używasz byle pretekstów, by tylko uciec jak najdalej ode mnie i
to niby ja zachowuje się infantylnie ! – wykrzyczał, a ja zdałam sobie sprawę, że ma racjęten facet działał na mnie w nieopisany sposób i nie radziłam sobie
z tym.
Stałam tak wpatrując się w niego i myśląc gorączkowo co mogę powiedzieć, ale
nic nie przychodziło mi do głowy. Czułam w oczach piekące łzy, a w gardle
ucisk, chciałam rozpaść się na milion, małych kawałków. Pragnęłam zapaść się
pod ziemię, zniknąć szybko i nagle.
On też nic nie mówił tylko zbliżył się do mnie i przywarł wargami do mych warg. Zaczęliśmy się całować dogłębnie, do bólu, czułam go każdym najmniejszym
zakamarkiem mojego ciała, był mój - ta myśl mnie poraziła, przeszyła moje zakończenia nerwowe zwalniając każdą istniejącą we mnie blokadę... Byłam jego..