Nie przeszkadzał jej chłód marmurowego blatu,
na którym ją posadził.
Czuła, że płonie,
rozpalał ją z minuty na minute
coraz bardziej i była pewna,
że zaraz stanie się żywą pochodnią.
Dotykał i błądził swymi dłońmi
po jej smukłym ciele,
pieścił i smakował,
doprowadzał do szaleństwa.
Gdy całował jej pełne, krwistoczerwone wargi
czuła narastające w niej podniecenie.
Czuła fale mknące, pędzące, pulsujące
i nagle uderzające o każdy zakamarek jej ciała.
Oddawał się jej z równą pasją,
delektowała się jego masywnym torsem,
jej zgrabne, długie palce przyprawiały go o gęsią skórkę.
Pragnęła go jak nigdy nikogo.
Przywarła mocniej, gdy odnalazł jej czułe miejsce
między udami, a gdy wsunął w nią dwa palce
syknęła cichutko i wbiła paznokcie w jego plecy.
Traciła kontakt z rzeczywistością,
dryfowała między rozkoszą, a spełnieniem.
Była pewna, że zaraz oszaleje.
Gdy wsunął się w nią, zapragnęła, by owa chwila trwała wieczność.
Podniósł jej podbródek i spojrzał w jej oczy,
rozszerzone źrenice zamglone dozą podniecenia.
Widział jak spazmy orgazmu odbierają jej dech,
uśmiechnął się lekko i również poddał się tej przyjemności.
Chłonęła go każdą komórką swego wygiętego
z rozkoszy ciała, pragnąc,
by owa euforia wygrawerowała się
na jej sercu.
- z dedykacja dla pewnego, jakże skromnego pana, który przyrządza niczego sobie pizze.. ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz