Biegła
przed siebie cała zdyszana, nie miała już siły w nogach, a on był coraz
bliżej. Dlaczego okazała się tak głupia? Nie zauważyła kamienia,
upadła. Było ciemno i nic nie widziała, ale słyszała, słyszała jego
kroki, czuła na sobie jego uśmiech. Podniosła się i poczuła jak jej
ramię przeszywa ostry ból...
10h wcześniej..:
- Nie możesz mi tego zrobić, nie zostawiaj mnie, dziś Wigilia, co ja powiem rodzicom Cler? – krzyczał zrozpaczony.
- Nie interesuje mnie co powiesz rodzicom Greg ! Od roku sypiasz ze
swoją asystentką i gdyby nie ten pieprzony telefon okłamywałbyś mnie
dalej..
- Cler.. to była pomyłka, wiesz, że Cię kocham..
- Jesteś żałosny..
- Powiedz mi gdzie jedziesz chociaż.. Cler !
Krzyczał za nią, ale ona już go nie słuchała, odpalała silnik swojego
małego smarta i ze łzami w oczach wcisnęła gaz. Jak on mógł jej to
zrobić po dziesięciu latach małżeństwa ! Gdy automatycznie kierowała się
do jedynego, odosobnionego miejsca jakie znała zaczął sypać śnieg,
miała nadzieję, że dojedzie do swojej przyjaciółki zanim widoczność się
pogorszy. Telefon nie przestawał dzwonić, więc go wyłączyła, niestety
śnieg sypał coraz bardziej, a wypadek był ostatnią rzeczą o jakiej
marzyła. Gdy zbliżała się do zakrętu usłyszała trzask i straciła
panowanie nad kierownicą i zleciała w dół rowu, w jednej chwili przed
oczami stanęło jej całe życie.
Ocknęła się obolała, przypomniała sobie niedawne wydarzenia i
spanikowana zaczęła się rozglądać. Nie była już w aucie, tylko w jakimś
domu, miała zabandażowaną głowę. Jednak ktoś ją znalazł, może ta Wigilia
okaże się cudem. Gdy schodziła z łóżka ujrzała na nadgarstku
bransoletkę z numerem, nie zdążyła się zastanowić, gdy usłyszała męski
głos :
-Obudziłaś się, to dobrze.
-Dziękuje za uratowanie i pomoc, myślałam, że umrę.
-Dobrze myślałaś, ale umrzesz na moich zasadach, jesteś numerem 50 to musi być wyjątkowa śmierć.
Otworzyła szeroko oczy, gdy postać ruszała w jej stronę z tasakiem...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz