Dzień dzisiejszy :
Myśli - jest ich tak wiele w głowie jednego człowieka..
Niektóre ulatują w momencie, gdy się pojawią, inne zaś zagnieżdżają się gdzieś daleko, zakamuflowane i utajone powoli przestają dawać o sobie znać..
Do czasu..
Rok wcześniej :
Nasze spotkanie nie było wyjątkowe, nie było iskier, wstrząsów, z nieba nie spadła żadna kometa.
Ot, tak po prostu wspólna impreza, a jednak.. Błysk, jedno spojrzenie, lekki dotyk i tak od słowa do słowa przegadana cała noc, nic spektakularnego.
Lubię porównywać ją do burzy, pojawiła się nagle i równie nagle zniknęła.
Nie przywiązywałem do tego szczególnej uwagi do póki znów się nie spotkaliśmy, wtedy dopiero ją zobaczyłem, rozumiecie?
Jej oczy były duże, czekoladowe, zawsze z lekką iskierką, jakby zaraz miała się rozpłakać, zawsze była uśmiechnięta, jej policzki lekko zaróżowione, a włosy ułożone w nieładzie.
Otwarta, ciepła.. pełna nadziei...
Zacząłem drążyć, chciałem ją poznać, nagle chciałem wiedzieć o niej wszystko.
Z każdym dniem brałem więcej i więcej, mimo że nie byłem pewny siebie, mimo że wiedziałem jak ciężko przychodzi jej zaufanie drugiej osobie, że jeszcze nękają ją wspomnienia - to było nieistotne, byłem egoistą, widziałem tylko swoje potrzeby..
Miałem ją.
Najbliżej jak się tylko da, a gdy tylko ona się zatraciła odwróciłem się..
Uciekłem, myślałem, że ona była tylko przystankiem, że miała wskazać mi kierunek za którym powinienem iść,
za którym poszedłem..
Wypuściłem ją.
Dzień dzisiejszy :
Te wszystkie skołatane, utajone myśli wypłynęły, gdy ją zobaczyłem..
Ona nie była przystankiem.. Ona była moją drogą, moim kierunkiem, drogowskazem..
Myślałem, że wiem co tracę - myliłem się.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz