piątek, 6 czerwca 2014

Wschod slonca.

Otulona cienkim prześcieradłem,
siedziała na balkonie, dopijając
wczorajsze wino.
Lekki powiew wiatru rozwiewał
jej kasztanowe włosy, a ciepło
unoszące się w powietrzu
koiło jej skórę.
Czekając na wschód słońca,
myślami błądziła do drugiego pokoju.
Leżał tam, na brzuchu, do połowy
przykryty pościelą.
On.
Uśmiechnęła się.
Doskonale pamiętała kształt jego ramion,
ust, rąk..
Był wszędzie, wypełniał ją od środka
jak gorąca herbata pita porankiem.

Nie słyszała jak podszedł, odgarnął jej
włosy do tyłu i złożył pocałunek na karku.
Dreszcze przeszły jej ciało mimo duchoty,
przytulił ją, i wyszeptał słodkie
powitanie wprost do jej ucha.

Wschód słońca.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz