W zastygłej pozie na lodowej
krze, tchu nabiera w zwężone
boleśnie, marne płuca.
Porcelanowa lalka.
Oszronione oczy zamyka,
bursztyn matowy chowa
w żałobie miłosnej pogrążona.
Porcelanowa lalka.
Ust czerwień zanikła.
Mrozem wyżłobione,
spękane wargi straciły
ciepło.
Zziębnięte serce nierytmicznie
uderza wewnątrz skostniałego ciała.
Szamoczę się niczym udręczony
ptak w złotej klatce.
Wdech - wydech -
świszczy i trzeszczy -
wybranka swego nawołuje.
Łza zamarza na bladym policzku.
Pęka krucha, porcelanowa lalka,
pęka lodowa kra.
Czeluść zimnej, zdradzieckiej wody
pochłania odrętwiałe, niekochane ciało..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz