Że nigdzie nie dojdziemy i że łaknące ciepła policzki możemy przyłożyć już tylko do spuchniętej od dżdżu ziemi. Że kotka straciła oko i zawodzi nocami pełnym żalu jękiem istoty, która nie wie, dlaczego zabrano jej pół świata. Że pół świata to dystans między moimi wargami a twoim karkiem i że to bez znaczenia, bo ciężar tej przestrzeni jest tylko mój.
Wiesz, mógłbym napisać wiersz, ale nijak zamknąć w wersy niemoc, bo coraz mniej potrafię wysławiać brak i odarcie, a coraz bardziej czuję obcość. Nie myślałem, że można być samemu jeszcze bardziej niż kiedyś, teraz już się nawet nie otulę strofami, nie wyślę pieczołowicie szykowanych komunikatów w próżnię.
Chowam wyrazy oddania i wyrazy oddane na przemiał, zresztą napisałem już o tobie tyle, że z kresek na piszczelach Inkowie odczytaliby finanse Imperium. Napisałem już o tobie tyle, że powinnaś zaistnieć, wiesz? Wiersz w tym wypadku byłby nietaktem, bo kto to widział, żeby się kochać w niebycie.'
piękne :(
OdpowiedzUsuń