W zimnym pokoju,
przy zapalonej świeczce,
oddycham płytko,
dostaję drgawek.
Trzęsę się, szczękam zębami,
potrzebuje kolejnej dawki.
Teraz, zaraz, natychmiast.
Serce nie bije równomiernie,
czasem jakby w ogóle go
nie było.
Potrzebuje kolejnej dawki.
Drapię się do krwi,
zaciskam pięści,
kołyszę się w tę i z powrotem.
Gaśnie świeczka - jedyna nadzieja.
Brak Ciebie - boleśnie zabija.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz