Dlaczego chcę Wam
odpowiedzieć jak straciłem kobietę marzeń? Po to żebyście się mogli ze
mnie pośmiać. Tylko bez litości, proszę. Literatem też nie jestem, więc
wybaczcie brak patosu.
Każdy miał w życiu taki moment, kiedy mówił
sobie 'Boże/ Allahu/ Jednorożcu daj mi kobietę, a zrobię wszystko aby
była najszczęśliwszą osobą na świecie'. Kurwa, jakie było moje
zdziwienie kiedy to Pan zesłał mi piękną niewiastę imieniem Zuzanna. Nie
mogę powiedzieć, że to był ideał, bo nie był. Normalna, atrakcyjna i
mądra kobieta. Taka do kochania, paplania o starości z wnukami i
niedzielnych obiadkach u mamusi. Nie było niczego romantycznego w naszym
poznaniu, nie było grzmotów z nieba, jej włosów nie rozwiewał wiatr w
efekcie slow motion, nie uratowałem jej z rąk oprawcy, ani takie tam.
Potrąciłem ją samochodem. Spieszyłem się, cofałem, ona jechała
rowerem... Bum! i zderzak do wymiany (500zł!). Jej na szczęście nic się
nie stało, a ja, jako godny reprezentant rasy męskiej, postanowiłem
odkupić jej rower (950 zł!).
Kiedy podawałem ekspedientce kartę, w
celu uregulowania rachunku, przeszedł mnie dziwny dreszcz zmieszany z
kłuciem w przeponie. Najpierw myślałem, że to dlatego, że 950 zł
wsadzam, jak to się mówi na śląsku ' kozie w dupę', jednak...
Zrozumiałem, że zwyczajnie jestem głodny! Więc, niespecjalnie licząc na
wyraz chęci, zabrałem Zuzannę na jedzenie. Poszliśmy w trójkę. Ja, ona i
jebany rower, który ktoś ukradł spod knajpy, kiedy to moje serce
zaczynało szybciej bić dla niej.
Siedziała przede mną mała gapa o
niebieskich oczach, w grzywce zachodzącej na oczy, która uśmiechała się
głupkowato opowiadając jakieś pierdoły. Jakież było moje zdziwienie
kiedy uświadomiłem sobie, że jest w niej coś fajnego. Nie mówię tu tylko
o cyckach, chociaż nie powiem, że fajnie dopełniały jej wygląd.
Pierwszy
szok przeżyłem wieczorem tego samego dnia. Była to mieszanka piwa, żalu
po skradzionym rowerze, obraz jej sukienki i twarzy. W celu
rozładowania napięcia postanowiłem włączyć sobie film z kategorii
sensual porn. Kurwa, no nikt mi nie powie, że ogląda to po to, żeby
poszukać aspiracji do wystroju wnętrz. Nie wiem jak wy, ale ja to
wyobrażam sobie pannę na filmiku jakoby mnie dosiadała. I tu przeżyłem
drugi szok - te wszystkie gwiazdki nagle miały brzydkie, obleśne mordy.
Ani mi, ani Trollowi, bo tak nazywam moje serce i rozum te panny nie
przypadły do gustu. Wtedy zrozumiałem, że wyobrażać sobie, a posiadać to
zajebista różnica. I wstyd mi jak chuj, ale Zuzię chciałem posiadać. Na
początku tylko jednorazowo. Zadzwoniłem żeby zaprosić ją na
przysłowiowego drinka. Gadaliśmy dobre trzy godziny przez telefon. Od
planów na przyszłość, przez to jakie przyjebane jest pranie w orzechach,
po ulubione kolory i alergie. No istne pierdolenie. Słuchałem o jej
uczuleniu na mleko i śliwki, a Trollowi bardzo podobały się przekazywane
przez nią informacje. Spotkaliśmy się następnego dnia.
Przez 9
miesięcy zachwycało mnie jej nieidealne ciało, sterczący tyłek i
asymetryczne cycki. Oszalałem, ona zresztą też. Kurwa, no było cudownie.
Na prawdę w pewnym momencie czułem, że dostałem to czego mi w życiu
szczerze brakowało. Spędzaliśmy ze sobą mnóstwo czasu. Myślałem o niej
nieustannie. Przynosiłem małe bukieciki polnych kwiatów (do 10 zł i nie
droższe) kupowane od jakiś babć co to rozsiadają się na chodnikach jakby
były ich własnością. Dotykałem jej włosów, całowałem nos, drapałem po
brzuchu i plecach, nosiłem na rękach, przygotowywałem kolacje
niespodzianki i relaksacyjne kąpiele. Zapomniałem jeszcze o
wielogodzinnym łażeniu po0 sklepach i masowaniu jej wśród świec. Zuza
nigdy nie była panną, która czegoś wymagała. Zawsze cieszyło ją wspólne
spędzanie czasu razem, po prostu. Była dobra i kochana. Gotowała mi i
prała moje jebiące skarpety, tak, że pachniały kwiatkami. Do tego łóżko.
Jak to się mówi- miała temperament i potencjał, który doprowadzał mnie
do szaleństwa.
któregoś dnia pojechałem do mamy po gołąbki, wtedy
miał miejsce kluczowy moment w moim życiu. Doszedłem do wniosku, że ta
kobieta będzie matką moich dzieci. Powiedziałem jej o tym jak tylko
wróciłem do domu. Kurwa, nigdy nie widziałem tak szczęśliwej kobiety.
Stała przy garach w jakiejś pogniecionej koszulce i moich bokserkach, z
ziemniakiem w ręku i płakała wzruszona. O rzesz kurwa ile wtedy padło
pięknych słów! Czułem się na prawdę szczęśliwy i zajebisty do granic
możliwości. Moi kumple mieli przygodne panny, a obok mnie śpi kobieta z
którą chcę być do końca życia. Wszyscy którzy idą przez życie z
kobietami marzeń wiedzą o czym mówię, i nie ma w tym żadnego
pierdolenia. Ci, którzy jeszcze nie doświadczyli tego uczucia, mają ten
zajebisty moment przed sobą. Dobrze zapamiętajcie tą chwilę, ponieważ
TAKIE COŚ czuje się tylko jeden jedyny kurwa raz w życiu. Normalnie
eldorado, orgazm, milion w totka i takie tam inne. A jeszcze jak kobieta
chce tego samego. No w dzisiejszych czasach trzeba to docenić i zrobić
wszystko żeby nie odjebało.
Bo właśnie mi odjebało. Nie wiem kurwa
co ja sobie myślałem, ale jakoś wydawało mi się, że skoro już wszystko
ustaliliśmy, w sensie, że mamy wybrane imiona dla dzieci, meble do
kuchni i wiemy, że chcemy być ze sobą do końca świata, to wszystko jest
zajebiście. Tylko, że nagle panny z pornoli już nie miały obleśnych
mord, nieidealne ciało stało się po prostu ciałem, babcie w chustkach
okupujące krawężniki były babciami w chustach okupującymi krawężniki.
Kąpiele zamieniłem na szybkie prysznice, a spacery na siedzenie przed
telewizorem. Gdzieś się kurwa pochowały namiętności, skoro pralka znów
spełniała w domu tylko funkcję pralki, a program wirowania miał za
zadanie dobrze odwirować moje gacie.
I tu kurwa muszę przyznać się
do tego jakimi drętwym fiutem byłem, bo Zuza nie odpuszczała. Ona
przejęła moją funkcję rozpieszczyciela. To ona gotowała pyszne obiadki,
smaczne kolacyjki, przechadzała się w majtkach od rana do wieczora,
całowała, głaskała, no kurwa odpowiedziany, zakochany facet tylko z
cyckami. Zaczęły się kłótnie, płacz, awantury i trzaskanie drzwiami. Ja
mówiłem, że ona mnie nie słucha, ona, że nic do mnie nie dociera.
Kłóciliśmy się, godziliśmy i tak kurwa 16 razy. 16 jebanych razy mnie
zostawiła i 16 razy do mnie wracała. Ja obiecywałem, a i tak jakoś mi
się nie chciało. Wiedziałem, że i tak wróci. Nie musiałem jej rozumieć,
bo miałem pewność, że tak będzie.
Pewnego kurwa pięknego dnia,
Zuza też przestała się starać. To było równy rok temu. Wróciłem do domu,
siedziała na kanapie, spakowana w walizki z doniczką z kasztankiem na
kolanach. Kasztanek to była maksymalnie przedszkolna sytuacja, a teraz
to moje najmilsze wspomnienie po związku. Założyliśmy się kiedyś, że ona
wyhoduje drzewo z owoca kasztana, ona będzie o nie dbała, a ja je
zasadzę jak Zuza urodzi mi syna. Kasztanek rósł sobie w kuchni na
parapecie i jako jedyny nie dawał za wygraną.
Spojrzała na mnie tymi swoimi zapłakanymi ślipiami i powiedziała, że jej też już jest wszystko jedno.
Przyznam,
że nie byłem na to przygotowany. Lubiłem te nasze kłótnie i późniejsze
godzenie się, lubiłem ją zapłakaną i taką kurwa bezbronną.
Po
Zuzie ratowałem się jakimiś kobietami, ale to były tylko kolejne
kamienie, które za każdym razem dowiązywałem sobie do nogi. Nagle kurwa
znów jej ciało było nieidealnym, ale najlepszym na świecie, tańce w
moich majtkach w kuchni najseksowniejszymi ruchami na świecie, a drugiej
takiej grzywki wpadającej w oczy nie ma żadna kobieta.
Od roku
tęsknię za nią codziennie. Od 11.06.br ze zdwojoną siłą, ponieważ
właśnie tego dnia dowiedziałem się od swojej matki, że Zuza wyszła za
mąż.
Dbajcie o swoje kobiety. Nigdy nie myślcie, że zdobyliście je
w całości i na zawsze. Nie ma ' na zawsze'. Każdego dnia jest na dziś.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz